Obserwatorzy

10 kwietnia 2013

Marudzę sobie o zimnej porcelanie i nie tylko.

Dzisiejszy post będzie do czytania :)  By nie było tak całkiem piśmiennie to wrzucam fotkę ostatnich tworów "porcelanowych"

Robione jeszcze gdy rozpierała mnie energia.  Motylki i serduszka zdobione decu.
Masa do decu świetnie się nadaje. Za to z farbkami trzeba już uważać,nie każda się dobrze sprawdza. Z moich dotychczasowych skromnych doświadczeń wynika, że :

-masa do malowania nadaje się jak tylko wyschnie, czas schnięcia zależy od grubości.
ja zawsze lepię wieczorem i rano te które są cieniutkie są już suche, te nieco grubsze obracam na drugą stronę i dosychają w ciągu kolejnych kilku godzin.  W ogóle dobrze jest gdy przedmioty z tej masy mają dostęp do powietrza, przechowywanie ich w szczelnych słojach raczej nie wyjdzie im na dobre przynajmniej przez pierwsze dwa trzy tygodnie.

-najlepiej suszyć w temperaturze pokojowej z dala od grzejnika, podejrzewam, że idealnie będzie  wynieść je na dwór i położyć na wiosennym wietrze lub letnim półcieniu (nawet ja już tęsknię za wiosną)
Dobrze schną na papierowym ręczniku, który wchłania tłustą oliwkę,

- Decu można robić praktycznie od razu. Z malowaniem farbkami lepiej się wstrzymać przynajmniej dzień żeby masa całkowicie wyschła i na jej powierzchni nie było tłustego filmu. Jeżeli ma być tylko lakierowany to można wcześniej posmarować przedmiot rzadkim vikolem, lakier lepiej się będzie trzymał niż na gołej masie.

- im dłużej schnie tym robi się twardsza. Różyczki, które robiłam jako pierwsze ok 2-3 tyg temu w tej chwili trudno rozdeptać :) nawet najcieńsze płatki trudno jest złamać w palcach - wymaga to  o wiele więcej siły niż w pierwszych dniach po zrobieniu.

- ostatnio moje wytworki zostały poddane najcięższej  z możliwych prób wytrzymałościowych czyli transport pocztą polską :) mam nadzieję, że próbę przejdą pomyślnie i  dziewczyny nie dostaną koperty okruchów. Niby owinęłam co delikatniejsze w folię, zaklinowałam odstające elementy chusteczką, ale czy to wystarczy tego nie wiem i poważnie się obawiam. 
Aha, nie sortowałam tych guzików, podzieliłam na trzy części, myślę, że w miarę sprawiedliwie.

Skoro już jestem w temacie wysyłki to dowiedziałam się, że wysyłka z opcją by z paczką obchodzona się jak z jajkiem kosztuje od 20 zł i musi to być paczka. koperty w ten sposób się nie da.
No więc, w jaki sposób mam zapakować np aniołka który ma wymiary kilku cm i wysłać by dotarł cało? Czy paczka wielkości pudełka po kremie nie jest za mała na wysyłkę?  Może się mylę, ale wydaje mi się, że są dwie opcje, albo takiego aniołka włożyć w wielkie pudło, spełniające wymiar paczki pocztowej. Albo zapakować w pudełko i włożyć w kopertę. Tylko,że koperta traktowana jest jak koperta czyli zostanie rzucona pod tony innych przesyłek i nawet najtwardsza tektura nie zagwarantuje, że nie zostanie zgnieciona..

Z czystej ciekawości przeprowadziłam w domu test. Guziczki owinęłam folią na to położyłam deskę a następnie na desce stanęłam - póki stałam równo było ok, ale jak się zabujałam to gruchnęło i zostały tylko okruchy. Co ciekawe i napawające nadzieją, element okrągły tylko lekko pękł i to po dłuższej chwili bujania się na nim :)

Od tego momentu post dla wytrwałych  :) do końca będzie nie twórczo i markotnie.

Ostatnie dni dobijają mnie okrutnie, wena odeszła a moje samopoczucie jest poniżej wszelkiej krytyki. Mam coś zaczęte na szydełku, trochę pomysłów na różne drobiazgi, ale absolutnie nie mogę się do niczego zebrać. Najchętniej to bym spała cały dzień, wieczorem nie mam siły posiedzieć dłużej i abym tylko dotknęła poduszki to śpię.  Rzadko zdarzają mi się takie dołki.
Wyglądam za okno a tam tulipany dzielnie wyglądają z trawnika i domagają się zruszenia ziemi, borówki o tej porze zawsze były obkopane,a w tym roku jeszcze miejscami śnieg leży i o wejściu na grządkę nawet mowy nie ma. Na przebiśniegach zaspa :)
W poniedziałek było już prawie wiosennie, wczoraj z rana wyszłam z domu w wiosennej kurtce i szalu tym z ostatniego posta - dzięki za rady, uprałam napięłam i wystarczyło, ładnie trzyma kształt i jest mięciutki :) nie wiem co to za szatański plan mi się zakradł do głowy z tym krochmalem.
Późnym popołudniem wracałam w padającym śniegu.

Ostatnio oglądam serial Anna German, wciągnął mnie do tego stopnia, że nie wytrzymałam i zarwałam jedną noc, by obejrzeć wszystkie odcinki :) no musiałam!  ale już śpię spokojnie bo wiem jak się skończy :)
Od ponad pół roku czytam Mistrza i Małgorzatę, wczoraj zaczęłam drugą część! jestem z siebie bardzo dumna, bo czytam w oryginale (a mój ruski jest taki sobie nie za specjalny) i powoli moje marzenie o przeczytaniu tej książki zaczyna nabierać realnego kształtu :) Jest to moje trzecie podejście do tej książki i jak teraz jej nie skończę to już chyba nigdy.


***
No to się wymarudziłam za wszystkie czasy :) mam do pokazania jeszcze trochę zaległości, ale to następnym razem. Dziękuję za wszystkie odwiedziny  i miłe słowa :)












13 komentarzy:

  1. Przedłużająca się zima wszystkim odbiera energię;( Ale już niedługo, naprawdę:)
    Uwielbiam "Mistrza i Małgorzatę"!

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba już Twoje cudeńka do mnie jadą:)nie mogę się doczekać:)a ja dzisiaj zaczęłam oglądać Anne German:)Synuś śpi,szydełko w dłoni i zaczynam drugi odcinek:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba przejawy przesilenia zimowego... Głowa do góry! Wiosna już tuż-tuż (pocieszam się, bo też już nie daje rady)...
    A z tymi paczkami i komplikacjami na poczcie, to jest przesada! Za wszystko kasują jak za zboże i jeszcze dodatkowo chcą za "delikatne traktowanie"... wszystko powinni traktować z szacunkiem, a prawda jest taka, że pewnie poniewierają paczkami w te, i we wte... Ach...
    Pozdrawiam i podtrzymuje na duchu przywołując wenę - by wróciła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz kochana o tej zimnej porcelanie ile wlezie,bo ja mam zamiar sie kiedys za to zabrać,więc każda wskazówka bardzo cenna:)
    Mnie nie przeszkadzają długie posty,nie wpadam do Was,tylko dla obejrzenia zdjęć i wszystko czytam;)
    Taki nastrój to zwykłe wiosenne przeciążenie.Wiem,ze brzmi to idiotycznie,jak wiosny za oknem nie ma,ale nasz organizm tak reaguje na ta porę.
    Trzymaj się ciepło i miłej lektury(podziwiam,bo ja juz nawet rosyjskich liter zapomniałam)
    Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrnęłam do końca ;-) - i ja mam nadzieję, że poczta stanie na wysokości zadania i nie zmiażdży przesyłki - jeśli nie, to trudno będę sklejać guziki.
    Podziwiam nowe prace - te różyczki wyglądają przepięknie!
    Wprawdzie nie czytam literatury pięknej po rosyjsku, to jakoś sobie radzę ;-) jako niedoszły filolog
    Pozdrawiam i życzę rychłej poprawy nastroju

    OdpowiedzUsuń
  6. Coraz piękniejsze wychodzą te drobiazgi! No, no czytanie książki w orginalnym języku- to naprawdę COś! Podziwiam !!!Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też podziwiam za czytanie książki w oryginale! Dobrze się Ciebie czyta, więc śmiało możesz pisać długie posty ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne te porcelanowe twory:) A fakt pogoda jest taka że nie czujemy się zbyt rewelacyjnie:) Tez mam gorsze dni, a do tego dziś cały dzień okropnie mnie głowa boli:(

    OdpowiedzUsuń
  9. Ślicznosci stworzyłaś .A jeżeli chodzi o przesyłki to powinno być oki.Ale się bede smiala jak przesylka dojdzie w piatek -to moje ostatnie trzydziesci a potem ----40 lat minelo.Buziaki trzymaj sie wszystkim doskwiera zima.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ładne są te Twoje porcelanowe dzieła. Na Twoje samopoczucie pewnie wpływa pogoda za oknem. Chce się słońca, soczystej zieleni. Nie było mnie u Ciebie przez miesiąc z wiadomych powodów:) i widzę, że ten okres był bardzo kreatywny u Ciebie. Podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ładne te Twoje dzieła :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak komuś mówię że jest sucha porcelana to mi nie wieżą ,,

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowo :)