Obserwatorzy

31 marca 2015

Kosmetyczki

Święta się zbliżają nieuchronnie. Muszę przyznać, że Wielkanoc od strony dekoracyjnej zwyczajnie mi nie leży. Tegoroczna nie leży mi szczególnie. Ale nie o tym chciałam :)

Nawet w święta nie może zabraknąć w torebce kosmetyczki na kobiece akcesoria. Powstały dwie malutkie wielkości podpaski. Jedna typowo świąteczna, druga świąteczna bo elegancka.  Zdjęcie marne bo robiłam na szybko tuż przed wysyłką. Jak na nie patrzę to przypomina mi się, jak wujek oglądał mecz w czarno-białym telewizorze i komentator opowiadał jakie kolory mają stroje drużyn i w ogóle co widać :)
No więc niczym ten komentator opowiadam :) Górna jest w drobną łączkę, taką niebiesko zieloną, podszewka niebieska, hafcik z kurczakiem pokazywałam wcześniej. Druga to mięsista koronka ecru, na dosyć ciemnym niebieskim tle. 
W te trudne dni niech chociaż kosmetyczka poprawia humor .

28 marca 2015

Warunki dobrosąsiedztwa.

Kartki wyrwane z kalendarza mają tą paskudną cechę, że zwykle się gubią, żeby wraz z nimi nie przepadła zapisana wiedza umieszczę ją tu. Przy okazji może komuś jeszcze się przyda.

Pomidora dobrze uprawiać współrzędnie z pietruszką, porem, selerem, szpinakiem, cebulą z dymki, czosnkiem, fasolą, sałatą, papryką, bazylią koprem. Nie korzystne jest sąsiedztwo ogórka, grochu, papryki, kopru włoskiego.

Por lubi sąsiedztwo marchwi, pietruszki, ogórka, sałaty, rzodkiewki, selera, pomidora, truskawki.
Nie lubi grochu, fasoli, buraka ćwikłowego.

Sałata podobnie jak marchew lubi większość warzyw: ogórki, groch, kapustę, koper włoski, rzodkiewkę, pomidory, cebulę, koper. Tak jak marchew nie znosi selera.

Seler lubi rosnąć obok pora, ogórka, fasoli, grochu, kapusty, szpinaku ,truskawek.  Nie lubi sałaty o marchwi.

Kapusta głowiasta, brukselka, kalafior tolerują w uprawie współrzędnej marchew, selera, fasolę, groch, ogórki, szpinak, sałatę, buraka ćwikłowego, pomidory, bazylię. Nie odpowiada im bliskie sąsiedztwo czosnku, pora i cebuli.

Kalarepa może rosnąć obok szpinaku, sałaty, grochu, pora, rzodkiewki, selera, buraka ćwikłowego. Źle się czuje obok kapusty.

Ogórki lubią pietruszkę, selera, fasolę, groch, sałatę, buraka ćwikłowego, szpinak, czosnek, bazylię. Nie odpowiada mu towarzystwo pomidora, ziemniaka, rzodkiewki.

Burak ćwikłowy toleruje ogórki, fasolę, groch, warzywa kapustne, sałatę, czosnek, koper, truskawki. Nie odpowiada mu sąsiedztwo pora i szpinaku.

Cebula dobrze rośnie marchwi, pietruszki, buraków ćwikłowych, ogórków, pomidora, sałaty, truskawek. Nie lubi sąsiedztwa grochu, kapusty, fasoli, rzodkiewki.

Czosnek lubi marchew, ogórka, pomidora, sałatę, buraka ćwikłowego, bazylię, truskawki oraz drzewa i krzewy owocowe. Źle rośnie obok grochu, fasoli i roślin kapustnych.

Repelenty
Jako naturalne środki ochrony roślin możemy zastosować rośliny, które mają odstraszające działanie na szkodniki.
Czosnek, begonia odstrasza ślimaki.
Żonkile, cesarska korona, gorczyca biała- gryzonie
Sałata, cebula, por, kolendra - połyśnica marchwiana
Mięta pieprzowa, seler - bielinki
Mięta pieprzowa, kolendra, czosnek, wrotycz, anyż- mszyce
 Cebula, pelargonia, petunia- pędraki
Aksamitka, nagietek, dalia- niektóre nicienie
Gorczyca biała, gryka, sałata- drutowce
Fasola, chrzan-stonka ziemniaczana na oberżynie.

Sporo ciekawych rad znalazłam też w gazetce "Mam ogród" 4/2015

***
W tym roku mam fazę na ogródek. Nasionka kilkunastu ziół i warzyw już czekają na wysianie. Zamówiłam też kilka ulubionych kwiatków do ogródka, pod które rozkopuję ukochany trawnik. Oby tylko starczyło sił i zapału :)  A wy stosujecie te wszystkie "czary" ogrodowe typu dobrosąsiedztwo, naturalne opryski itd. ?

Dodam jeszcze, że warto zaprzyjaźnić się  z pokrzywą. Nie tylko jest dobra dla zdrowia, ale nawóz z niej zrobiony świetnie się sprawdza do podlewanie kwiatów.  Najlepiej majową pokrzywę trzeba zalać w dużym pojemniku wodą, odstawić w kąt ogrodu(zapach okropny) i poczekać ze dwa tygodnie (ja używam już po 4dniach, bo niecierpliwa jestem), codziennie zamieszać długim kijem,  a potem rozcieńczać wodę w stosunku 1:10. i podlewać.

21 marca 2015

Patchworkowa narzuta

*Wymiary 165x225cm.
* 595 elementów w 17 rozmiarach i kolorach (jak się szybko okazało kolorach źle dobranych)
*czas powstawania ok 60 godzin
*kilkanaście (!!!) złamanych igieł podczas pikowania nową stopką kupioną specjalnie do tego celu, *niezliczona ilość słów niecenzuralnych gdy owa cudna stopka zrywała nitkę co kilka-kilkanaście centymetrów,
*niezliczone momenty załamania podczas, których miałam ochotę wepchnąć narzutę razem z maszyną do śmietnika
*sporadyczne chwile gdy jednak całość mi się podobała, które dawały siłę do dalszej walki.

wnioski nasuwają się dwa: jak nie masz pojęcia to się nie czepiaj! i drugi bardziej optymistyczny: nie od razu Kraków zbudowana, na czymś nauczyć się trzeba.

Podczas szycia odkryłam jeszcze coś: ludzie mają łóżka jak 2/3 mojego pokoju :)
Żeby rozłożyć ją podczas kanapkowania musiałam wynieść fotele, a resztę zsunąć pod ściany ile tylko się da.
Jest to moja trzecia narzuta. Poprzednie były trochę mniejsze i mniej skomplikowane, ale wyszły zdecydowanie lepiej. Nie mogę zrozumieć czemu wcześniej pikowałam zwykłą stopką i złamałam może ze dwie trzy igły, a tym razem chociaż kombinowałam na wszelkie sposoby igły leciały jedna za drugą. A najbardziej złości mnie, że stopka, której zadaniem jest m.in to by nie zrywała się górna nitka się nie spisała ... a może ja nie umiem i wiecie jak to jest kiepskiej tańcownicy zawadza rąbek u spódnicy :)

W każdym bądź razie udało mi się skończyć. Zanim trafi na dno szafy  pokazuję. Przyznam, że gdzieś w głębi serca jestem z niej dumna i nawet trochę mi się podoba...




I co Wy na to? warto było  się szarpać?


16 marca 2015

Palmy i niespodzianka.

Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami. Zapobiegliwe sąsiadki już piorą firanki i myją okna. A ja korzystając z ładnej pogody rozpoczęłam sezon ogródkowy. Posadziłam dalie (marnie przezimowała i nie wiem czy cokolwiek z niej wyrośnie) Za to brodea już wypuszczała kiełki więc w samą porę sobie o niej przypomniałam. Rozkopałam kawałek trawnika, by mieć miejsce na lawendę. Nawet nawozem podsypałam wszystko co z ziemi wylazło :) Jak za tydzień spadnie śnieg i ściśnie mróz to będę rozczarowana. Psychicznie nastawiam się już na lato, bo wiosny nie lubię i z niecierpliwością czekam aż się skończy.A od lata to już lada chwila ukochana jesień.

Poza tym nie mogę się doczekać paczki z zamówionymi nićmi, by skończyć szyciowy projekt, o którym ostatnio wspominałam. Mało jajka nie zniosę, a ze sklepu żadnej informacji, że wysłali :(

No więc skoro świąteczne porządki mi nie w głowie, pisanki będę malować woskiem dopiero w Wlk tygodniu, a natchnienia na zaczynanie nowej robótki brak..... wzięłam się za palmy.

Zebranych latem roślinek wystarczyło na dwie. Przód mają nieco inny niż tył. Nieskromnie powiem, że jestem z nich zadowolona.





A kiedy tak sobie siedziałam przysypana suszonymi roślinami zapukał listonosz i przyniósł mi to

 
Tak cudną niespodziankę sprawiła mi Edyta. Kobieta o złotych rękach i sercu. Trzymanie w dłoni, patrzenie na jej prace jest przyjemnością samą w sobie. Nie jest to pierwsza rzecz, którą od niej dostałam więc wiem co mówię. Jajeczko jest perfekcyjne, będzie wspaniałą ozdobą świątecznego stroika. Edytko dziękuję Ci z całego serca.

12 marca 2015

Babeczkowy kalendarz

Z SAL-owych babeczek wymyśliłam kalendarz trochę inny niż wszystkie. Od razu wiedziałam, że chcę z nich zrobić płaskie zawieszki, które zawisną nad zdzierakiem. Każda zawieszka będzie mieć inny kształt, który kojarzy mi się z danym miesiącem. Ponieważ ręce nie nadążają za tym co pomyśli głowa, więc do ideału im daleko :) ale są tylko moje i nawet takie koślawe mnie cieszą.

Dziś pokażę, pierwsze trzy, zacznę od marcowej
Gdyby ktoś nie skojarzył, ma kształt kota. Bo jak powszechnie wiadomo, na punkcie kotów mam lekkiego bzika:) a poza tym marzec kojarzy mi się z kotami najbardziej. Wisi sobie na ściance pod kalendarz, którą zrobiłam z boku od skrzyneczki na owoce. Ścianka służy mi już kilka lat. Myślę, że pstrokate zawieszki będą fajnie ją uzupełniać. Podejrzewam, że osoby zamiłowane w uporządkowanych przestrzeniach, wszelkich stonowanych kolorach może boleć głowa od samego patrzenia na tą pstrokaciznę. Ale ja tak lubię. Złośliwi twierdzą, że w głowie też mam pstro:)

 Zawieszka lutowa wiadomo serce i nie ma się tu nad czym rozwodzić. Styczniowa miała mieć kształt śnieżynki, ale wyszedł taki brzydki placek.... taka trochę topniejąca śnieżynka.

***
Mój czas pochłania teraz pewne "maleństwo" o wymiarach 160x220cm, składa się z ok 600 elementów i wkracza w fazę dla mnie najtrudniejszą, czyli kanapkowania i pikowania. O tym jak porwałam się z motyką na słońce będzie następnym razem. Jak poczta i sklepy się spiszą to może już w następnym tygodniu. Trzymajcie kciuki bym skończyła i nie zwariowała przy tym do reszty :)

10 marca 2015

Marcowa babeczka

 Już wkrótce pokażę co z nich powstaje. A tymczasem trochę wiosny z mojego trawnika

 Stokrotki rozpanoszyły się na dobre, ale to moje ulubione kwiatuszki więc mają prawo:)

4 marca 2015

Kosmetyczki

Po styczniu i lutym spędzonym nad tamborkiem przyszedł czas na maszynę do szycia.
Za oknem sypie śnieg:)) muszę o tym wspomnieć bo to pierwszy tak ładny śnieg tej zimy na moim końcu świata. Chyba przedwcześnie schowałam zimowe buty.
Zanim całkiem pogrążę się w pogodowych rozważaniach pokazuję co uszyłam

Wymiary 21x24cm. Jakiś czas temu zrobiłam na szydełku norweską gwiazdkę z końcówki kordonka, z braku lepszego pomysłu ozdobiłam nią kosmetyczkę.
 Podszewka z niebieskiej bawełny, tył z grubszego materiału w tłoczone kwiatuszki.

Następna powstała ze starych spodni. Nie widzę sensu wyrzucania dobrych kieszonek i szycia nowych, ponieważ w bojówkach chodzę najchętniej to i kieszonek mam sporo:) nie jedna taka kosmetyczka jeszcze powstanie. Ta czekała na uszycie chyba ze dwa lata.... kiedy doczeka się reszta, nie mam pojęcia

 Guziki muszę doszyć, ale leżą w szafce do której mi na razie nie po drodze:)
Dzięki temu, że kieszonki są gotowe, kosmetyczka powstaje minimalnym nakładem czasu i sił. Szyję jedną, a w sumie wychodzi trzy przegródki.  Na fotkach wygląda krzywo, bo pozowała pusta. Musicie uwierzyć na słowo że jest zgrabnym prostokątem, który sam stoi bo ma szersze dno.

A na koniec pokażę Wam mój imbir.
Trochę zaczyna marnieć, myślałam, że wykopki się zbliżają bo sadziłam go późną jesienią, ale widzę że jeszcze wypuszcza od korzenia więc przyczyna musi być inna.
Ma ponad półtora metra i zamiast stać sztywno zaczyna się wykładać i więdnąć. 

3 marca 2015

Nosidełko na chusteczki

Niemal od początku obserwuję zabawę w kolorki u Danusi, ale zawsze jakoś mi było nie po drodze, by wziąć udział. W końcu się udało, moja praca wpasowała się w marcowe kolory. Do szkoły chodziłam dawno, nie wiem czy procentowo będzie się zgadzać i czy pozytywnie przejdzie ocenę organizatorki. Mimo wszystko zaryzykuję i moje nosidełko wrzucam na pożarcie Stefana.

Przez dziury przebija opakowanie chusteczek, a żółty środek w rzeczywistości jest nieco bardziej żółty.

Bardzo lubię wszelkie chusteczniki, które można wrzucić do torebki, kieszonki, zabrać ze sobą na spacer, a najbardziej lubię ukradkowe spojrzenia innych pełne zdziwienia, że mam chusteczki w czymś takim, a nie wymiętolonej oryginalnej folijce :)
To jest zrobione z myślą o wiosennych spacerach. Dodatek szarej cieniowanej nitki z nutką błyszczącego srebra fajnie ożywia całość. Muszę przyznać, że jak zobaczyłam zestawienie zielony plus szary to uznałam, że baba oszalała, kto łączy te dwa kolory! Ale w praktyce się okazało, że jest to bardzo fajne połączenie, także Danusiu zwracam honor.

Zielony jest mi kolorem obojętnym, nie mam z nim specjalnych skojarzeń. Mam kilka sztuk ubrań w tym kolorze, najbardziej lubię chyba zieleń butelkową i wojskową. Jak się na tym głębiej zastanawiam to zielony chyba najbardziej kojarzy mi się z butelkami i mundurami moro, ogólnie z wojskiem. Wiadomo, że trawa listki itd. ale to skojarzenia tak banalne i oczywiste, że nawet ich nie zauważam.


Do koloru seledynowego najbardziej pasuje czerwony. Tak mi się wydaje, w sumie czerwony dobrze wygląda niemal ze wszystkim to i do seledynu będzie ok.