Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą haft krzyżykowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą haft krzyżykowy. Pokaż wszystkie posty

18 listopada 2017

Kalendarz adwentowy

Zaplanowany dwa lata temu, wyhaftowany w ubiegłym roku, skończony w tym tygodniu:)
Wisi na ścianie i dumnie obwieszcza, że lada moment zacznie się adwent. A zanim się obejrzę, będą święta.

 Woreczki są malutkie i nie zmieści się do nich żadna słodkość, także taka dietetyczna wersja kalendarza można powiedzieć.
 Cieszę się, że w końcu powstał zimowa wioska niezmiennie zachwyca.

Całość ma wymiar 27x58cm.  Woreczki robione szydełkiem nr 3 z końcówek włóczki, głównie moheru.A tu przypomnienie jak powstawał w bólach.

4 lutego 2017

Słodkie króliczki

Mniej więcej rok temu wyszperałam w czeluściach internetu wzór na króliczki w doniczkach. To była miłość od pierwszego wejrzenia, od razu zakupiłam kanwę w różowe groszki i.... minął rok.
Myśląc co, by tu wyhaftować przypomniałam sobie o króliczkach. Wyjęłam kanwę, powiększam wzór, by dobrać nici i nieszczęście, wzór jest niemal nieczytelny.Przekopując ponownie internet ciągle trafiałam na ten sam kiepskiej jakości obrazek. Na szczęście z pomocą przybyły dwie dobre blogowe wróżki:)

Babucha Neli  i Julita

Dziewczyny jeszcze raz bardzo Wam dziękuję!  A wszystkich serdecznie zapraszam do odwiedzenia blogów dziewczyn.

Jak już wspominałam do haftu wybrałam kanwę w różowe groszki, niestety są one tak subtelne, że niemal niewidoczne. Nici dobrałam z posiadanych zapasów. Haftowało się całkiem przyjemnie, oprócz konturów. Zastanawiam się czy autor tego wzoru, próbował je robić. Na papierze półkola i zawijasy rysuje się łatwo, ale igłą  już nie. We wzorze pełno malutkich łuków, co oznacza wbijanie igły co milimetr, kreski przechodzące przez środek kratek. Przyznaję, że momentami odpuściłam i kontury są wg mojego widzimisię, a nie projektanta:)

Koniec gadania czas na prezentację
 Tutaj jeszcze bezbarwna plama,
 a tu już dla porównania w połowie obrysowany. Robienie konturów jest jak malowanie, dzięki nim widać co autor miał na myśli.

Trochę szczegółów



 I na zakończenie jeszcze raz całość




Haft zostanie prawdopodobnie oprawiony w ramkę. Myślałam o poduszce, ale nie bardzo mam ją gdzie położyć. Z haftami mam ten problem, że nie bardzo wiem jak je potem wykorzystać. Bo ile można mieć obrazów/poduszek/innych dupereli zdobionych w ten sposób? A haftować trzeba, bo przecież wzory kuszą, ten wewnętrzny przymus zna chyba każda hafciarka:) 

No popatrzcie tylko na te słodkie króliczki, czy można obok nich przejść obojętnie i pozwolić, by wzór zalegał na dysku nie wiadomo ile :)


 

    

17 stycznia 2017

Kalendarz adwentowy

Zaczęłam jeszcze w listopadzie z nadzieją, że do świąt zdążę. Jest połowa stycznia, a kalendarz ciągle kalendarza nie przypomina. Najtrudniejsze już za mną. Obrazek powstał, w bólach i mękach, ale jest.
Kupiłam gotowy zestaw, była w nim mulina Madeira, o zgrozo nigdy więcej. Tak plączącej się nitki nie miałam w ręku od początku mojej hafciarskiej przygody, a trwa ona już grubo ponad dekadę. Myślałam, że DMC się plącze, ale to co przeszłam z madeirą to prawdziwy koszmar. Supełki powstawały niemal za każdym razem jak tylko przeciągnęłam nitkę. Po raz kolejny przekonałam się, że nie ma to jak stara sprawdzona Ariadna. Mówcie co chcecie, ale nikt i nic mnie nie przekona o wyższości powyższych marek nad ariadną.
Koniec narzekania. Czas pokazać co powstało.
Tak się zaczęło i już tu miałam ochotę wyrzucić te nici do kosza. Może to wina małej bobinki na którą były nawinięte i się plątały przez te załamania. Nie wiem.
 A tu się zaplątało zdjęcie świątecznej dekoracji. Kupiłam takie serduszkowe lampki, wiszą w towarzystwie szydełkowych bombek mojej roboty. Lampki tak bardzo mi się podobają, że do tej pory wiszą na ścianie. Serduszka są sznurkowe, coś jak słynne cotton balls.
 A tu już zimowa wioska. Prawda, że urzekający widok?

 Całość niemożliwie wygnieciona. ale na tamborku była od listopada więc nie ma się co dziwić.
Trzeba jeszcze wyhaftować cyferki, dlatego jeszcze go nie prasuję. Do oprawy są takie fajne wieszaki z serduszkami, a do powieszenia woreczków obręcze, które trzeba przyszyć. No i woreczki muszę jakieś zmajstrować. Na razie mam tak dość tego haftu, że nie chce mi się już przy nim robić nic. Do adwentu jest jeszcze sporo czasu tym razem powinnam zdążyć z wykończeniem.


A tak poza tym to mam dość robótek wszelakich. Przestało mnie to kręcić. Przeglądam wzory hafciarskie, patrzę na stos rurek do wyplatania, kosz z włóczkami i mam ochotę to wszystko wynieść na strych. No może jeszcze szydełko do mnie przemawia.
Do blogowania też tracę serce, ale to wina blogera bo chociaż do obserwacji dodaję masę nowych blogów to i tak się nie wyświetlają na liście i potem nie mogę ich odnaleźć. Miałby być optymistyczny post o końcu haftu, a wyszło jakoś ponuro. Może to wina wczorajszego depresyjnego poniedziałku:)




18 listopada 2016

Sampler ogrodowy

Zaczęłam jeszcze w lutym, długie miesiące leżał w szafie i w końcu  doczekał się końca.
Pamiętam jak dziś te emocje kiedy zobaczyłam wzór, wiedziałam, że muszę go mieć  i mam :) dzięki uprzejmości Lawendowej Krainy Robótek kochana jeszcze raz bardzo Ci dziękuję!

Haftowałam na kanwie beżowej, a może to kość słoniowa albo inne ecru.... przyznam, że nie pamiętam jak się ten kolor nazywał. Dla mnie wszystko co pomiędzy bielą, a żółtym jest kremowe:)
Wzór przyjemny tylko z wyglądu, mnóstwo w nim pół krzyżyków, konturów w różnych kolorach, porozrzucanych pojedynczych krzyżyków, trochę uciążliwe to w trakcie robienia. Na szczęście elementy są małe więc efekt końcowy szybko widać.
 Wymiary 18x25cm
 Jest na nim niemal wszystko co w prawdziwym ogrodzie.
 
Doniczki, w których kiełkują roślinki gdy za oknem jeszcze leżą resztki śniegu. 
 Soczyste truskawki.
 

 Miejsce znalazły też konewki, grabki czyli sprzęty bez których ogród nie istnieje.
 Marzy mi się taka szopa po środku ogrodu, nie jakaś tam szklarnia czy altana, ale szopa. Taka zbita z desek z oknem, w środku pośród narzędzi będzie stał stół przy którym można napić się herbaty albo ziół prosto z grządki. A na ścianie będzie wisiał ten sampler:) Tak sobie to wymarzyłam i mam nadzieję, że pewnego dnia się spełni.
 Na razie sampler trafi do szuflady i będzie czekał na ramkę.


 Obowiązkowo lawenda i kosz z jabłkami. Zupełnie jak w moim ogrodzie, stare jabłonie obsadzam kocimiętką i macierzanką, w słonecznej części lawenda.
Lubię ten sampler właśnie dlatego, że jest taki mój. Są na nim wszystkie ogrodowe przyjemności.

A dziś odkryłam, że pozostawiona na polu brukselka i późne kalafiory są systematycznie podjadane przez sarny. Obawiam się, że brukselki dla mnie nie wystarczy.

13 marca 2016

Koń w makach. Kwadratowy tamborek.

Haft z tych, które krzyczą "wyszyj mnie natychmiast". W poszukiwaniu wzoru dobrej jakości przekopałam rosyjski internet i udało się! Przy okazji znalazłam kilka innych haftów, które zostały wpisane na hafciarską listę. Do uroczych króliczków zamówiłam nawet kropkowaną kanwę, ale niestety odleżą swoje bo wzór nie jest zbyt wyraźny i będzie wymagał trochę wysiłku. Znalazłam też super wzorek na poduszkę do kuchni, ale do niego akurat brakuje karty kolorów i będę musiała kombinować. Tym sposobem hafty, które już niemal były na tamborku zostały zepchnięte na koniec kolejki czyli zostaną zrobione gdzieś pomiędzy jutro a nigdy. Ale nie o tym chciałam:)

Oto koń, a raczej klacz która skradła moje serce
Jeszcze cieplutka prosto z tamborka. Pranie i prasowanie nastąpi dopiero jak będę ją obszywać, bo hafcik będzie zdobił poduszkę.  Haft odrobinę większy od zeszytu, wykonany na kanwie 70oczek/10cm. Przypomniałam sobie czemu nie lubię tej kanwy, dwoma nitkami jest za grubo, a jedna prześwituje. zdecydowałam się na jedną i muszę przyznać, że trochę żałuję, że nie pomęczyłam się dwoma.

Haft był tez okazją do wypróbowania ramki do haftu. Naczytałam się tyle pozytywnych opinii na różnych blogach na temat tego ustrojstwa, że w końcu się skusiłam na zakup. Byłam pewna, że rama to taki kwadratowy tamborek i będzie mi się na niej pracować równie dobrze.
 Niestety trochę się rozczarowałam. Moja ramka ma wymiar 23x23cm, pomimo tego, że jest wykonana z lekkiego tworzywa to i tak jest cięższa od tamborka, który posiadam. Do tego jest większa, a przez kwadratowy kształt nie poręczna. Utrzymanie jej w jednej ręce i haftowanie drugą jest nie możliwe.

Z drugiej strony to właśnie kształt kwadratu daje wygodną powierzchnię i sprawia, że można haftować od rogu do rogu nie ściągając tamborka. Konika zaczynałam na okrągłym, na zdjęciu widać po nim zagniecenia, a tym samym ile powierzchni zyskałam naciągając materiał na ramę.
Do ramki można dokupić uchwyt, który będzie ją trzymał za nas. Może być taki mały do stawiania na stole, albo taki duży na podłogę. Ponieważ jest to spory wydatek, mały kosztuje drugie tyle co sama ramka, musiałam rozwiązać problem inaczej. Haftując przy stoliku ramkę opierałam o jego kant, albo o mały koszyczek. A kiedy haftowałam na łóżku to stawiałam koszyk z dużym kabłąkiem, o który mogłam zahaczyć ramkę. Czasami sprawdzało się oparcie o kolano, w każdym razie o coś oprzeć trzeba.

Przyznam, że mam mieszane uczucia co do tej ramki. Gdyby nie to, że ją rozpakowałam odesłałbym do sklepu i w jej miejsce zamówiła małe krosno takie stawiane na stole, koszt podobny, a wygoda podejrzewam większa, bo obie ręce wolne. Z drugiej strony możliwość swobodnego haftowania rogów, duża powierzchnia haftu są niewątpliwą zaletą i czynią haftowanie jeszcze przyjemniejszym. Zaletą jest także to, że nie gniecie tak kanwy jak okrągłe tamborki. Myślę, że rozmiar 15x15cm byłby praktyczniejszy. Na razie skupiam się na jej zaletach i staram się polubić chociaż w połowie tak jak lubię swój stary tamborek.

A na koniec odrobina wiosny.
Tyle zostaje z drzewa zaatakowanego przez bobry
 a tu w trakcie podgryzania
 Moja prywatna "górska łąka"

 bardzo lubię krokusy. Niestety rozchylają się tylko w słoneczne dni, a ostatnio ciągle pochmurno. Zauważyłam, ze te które posadziłam w trawniku wyrosły co do jednego i już kwitną, a te posadzone na uprawionym klombie siedzą jak zaklęte i póki co nawet nie przejawiają zamiaru by zakwitnąć.
 Przebiśniegi
 i hyzop. Pięknie odbija po zimie. Wyrasta także rozmaryn, pierwsze listki zielenią się też na oregano i tymianku. Ogród zaczyna żyć :)

15 lutego 2016

Walentynka

Wzór RTO, wymiary ok 18x20cm. W oryginale dołączona była biała kanwa, ale zamieniłam ją na len. Wyszywałam dwoma nitkami muliny co dwie nitki lnu. Dodałam także śnieg i gdzieniegdzie błyszczącą nitkę - metallic perle diamant Madeira.
W zestawie znajdowała się mulina DMC, zostało jej całkiem sporo niestety nie ma symboli koloru więc do wykorzystania tylko w pracach gdzie kolor dobieram sama. Z reguły wyszywam Ariadną i pozostanę jej wierna. Nie rozumiem zachwytu nad DMC. Metalizowana Madeira, której tu użyłam też jest ciężka we współpracy, sztuczna, sztywna, szybko się rozkręca i robi się z niej pędzel zamiast nitki, a błyszczący dodatek lubi się urywać.
Nie zmienia to wszystko faktu, że sam wzór jest piękny i jeszcze długo będzie mnie zachwycał. Do tej pory nie kupowałam zestawów, ale jak zobaczyłam ten to nie mogłam się oprzeć.
Dość gadania, pora na pokaz, zdjęć będzie sporo bo nie umiałam wybrać.

Zdjęcia robione wieczorem, trochę na nich widać błyszczącą nitkę (lepiej jak się kliknie, by fotkę powiększyć)
 Skrzydełko, czapka, pompon

 i buciki, to właśnie tam pięknie błyszczy, zwłaszcza w sztucznym świetle.


 A to już efekt końcowy






I jak wam się podoba moja Walentynka? 

Zastanawiam się co z nią dalej zrobić. Oprawić w ramkę czy uszyć poduszkę? 



19 lutego 2015

Rozmiar ma znaczenie

Skończyłam haft. Pokazuję jeszcze cieplutki, prosto spod igły:) Pranie, prasowanie i oprawianie jeszcze przede mną. Obrazek na ścianę trafi dopiero późną jesienią, wzorki świąteczno-zimowe w obliczu nadchodzącej wiosny tracą na uroku. Także czas na oprawę mam.

Z tym wzorkiem od początku miałam pod górkę za sprawą nietrafionych rozmiarów wszystkiego. Zaczęło się od tego, że zamieniłam grubszą kanwę na drobną. Potem nie pasowały koraliki, musiałam zamawiać mniejsze. Wybór pomiędzy koralikami a muliną metalizowaną zniknął, gdy się okazało że kupiona madeira jest za gruba i nie da się jej rozdwoić. Ramki kupiłam dwie i jak łatwo się domyślić obie nie pasują. Jedna jest o pół centymetra za mała, a druga o kilka za długa. Będę musiała ładnie się uśmiechnąć do Osobistego, by jakąś skleił, ale jak wiadomo takie zlecenia muszą nabrać mocy urzędowej:)

Ostatecznie udało się skończyć, efekt końcowy mnie zadowala. Koniec marudzenia, niech dzieło broni się samo.

Wymiary: 15x17cm
brązowa Ariadna
Koraliki preciosa jasny koral 2,3mm
koraliki toho 1,5mm, białe błyszczące i matowe.
 kanwa 70/10 aida rustico








****

Pytałyście o to jak suszę kwiatki. Ususzenie kocanek pospolicie zwanych suszkami, nie wymaga żadnych umiejętności  i specjalnych zabiegów. Wiosną sieję, a latem zbieram:) Należy pamiętać, że w trakcie suszenia kwiatek trochę rozkwitnie, więc trzeba go zerwać odpowiednio wcześnie.  Żeby po ususzeniu nadal były nierozwinięte ścinam jak pąk jest bardzo mały, a jak chce by po ususzeniu były w pełni kwitnienia to ścinam jak pąk jest spory i dopiero ma zamiar się rozchylać. Wiążę w małe bukieciki po kilka sztuk, wieszam do góry nogami u karnisza w pokoju, w którym okno jest zawsze otwarte a rolety zasłonięte. Można się pobawić i owijać w gazetę, suszyć należy w przewiewnym miejscu. Ot cała tajemnica.


****
Jak myślicie ramka biała czy czarna?