Obserwatorzy

29 maja 2014

Niebieski z wróżką

Ostatni koszyczek z serii. Przerwa w wyplataniu do momentu, aż naskręcam rurek.
Koszyczek bliźniaczy do różowego,   Wg mnie różowy wyszedł ładniej, ale i ten nie jest najgorszy :)
Oceńcie sami.


***
Dziękuję za wszystkie miłe słowa pod ostatnim postem :)
Próbowałam zabarwić tą serwetkę z motylami na brązowo. Porażka. Naiwnie uwierzyłam, że ciemny kolor jednolicie pokryje całość. nie pokrył. ciemniejsza część jest nadal ciemniejsza, teraz już wiem, że wcześniej trzeba było ją rozjaśnić a potem całość wrzucić w farbę. Mądrość przyszła za późno, teraz ratuje mnie tylko bardzo ciemny barwnik.  


18 maja 2014

Z wróżką dla małej księżniczki, z fiołkami dla jej mamy :)

Korzystając z deszczowej pogody wzięłam się za plecionki. Dziś pokażę pierwsze efekty.
Okrągły różowy koszyczek  z wróżką i cekinami powinien się spodobać małej księżniczce :) w tym miejscu wszystkie mamy małych dziewczynek proszę o szczerą opinię, czy faktycznie udało mi się trafić z tym pomysłem czy niekoniecznie.


Koszyczek ma wymiary ok 18x25 cm. Myślę, że przynajmniej część skarbów pomieści. Cekiny przykleiłam nie tylko na pokrywie, ale także na samym koszyku, wyobraziłam sobie, że kiedy błysną w słońcu będą wyglądać jakby wróżka rzucała czar :)
Robienie tego koszyczka sprawiło mi tak dużą przyjemność, że powstanie jeszcze jeden tylko niebieski.

Dla nieco starszych księżniczek wyplotłam coś na kształt tacy. Biel w połączeniu z barwą fiołków.

Wymiary ok 40x30 (w najszerszych miejscach), głęboki na 13cm.

A na koniec pochwalę się jeszcze moim ulubionym krzewem, niestety nie pamiętam jak się nazywa.

 I jeszcze orlik :)

****
Dziękuje za dobre rady odnośnie ratowania motylków z poprzedniego posta. nie wpadłabym na pomysł, by je rozjaśniać lub farbować. Jak już je ufarbuję to pokażę, chociaż rozjaśnianie też mnie kusi, muszę jeszcze to przemyśleć.

11 maja 2014

Z motylami

takie coś podłużne :)
mniej więcej 70x30cm.
szydełko 1,1 mm



Zaczęłam nie pamiętam kiedy, w ramach wykańczania nitki. Nitka ma kolor ecru, bardzo cieniutka, raczej na delikatne serwetki niż wzory siatkowe. Byłam pewna, że wystarczy. Zabrakło na 2/3 motyla :( zamawiać nowej nie miałam ochoty, bo przecież tych kilka ostatnich rzędów to nie dużo, a pozatym miałam wyrobić tą a nie dokupować kolejne szpulki. To był błędny tok myślenia. W domu miałam jeszcze dwie szpulki ecru, każda w innym odcieniu i innej grubości.  Wybrałam tą najbardziej zbliżoną. Niestety wyraźnie widać, że jeden motyl od pewnego momentu jest ciemniejszy. W zależności od oświetlenia, ta ciemniejsza nitka czasami jest niemal nie widoczna, a czasami wygląda jak ciemny brąz.
 To co jest pewne, to że ta serwetka nowego domu nie znajdzie :(  nie zechce mi się jej poprawiać, nawet jeśli kiedyś jeszcze skuszę się na te nici. Tym samym dwubarwny motylek będzie cieszył moje oczy :)

 ****
Dziękuję za wszystkie komentarze, cieszę się że ciągle przybywa nowych osób, które tu zaglądają. Dziękuję wszystkim stałym "zaglądaczom", że o mnie pamiętacie :)

Od kilku dni na moim końcu świata pada deszcz, tym samym mam odrobinę wolnego czasu na przyjemności :) biegnę na Wasze blogi, bo już się stęskniłam :)

4 maja 2014

Ziołowa apteczka

Sok z pokrzywy.
Całą minioną zimę kupowałam suszoną pokrzywę z Herbapolu, wstyd! W tym roku zamierzam się zaopatrzyć we własne zapasy. Pierwsza porcja już się suszy, na herbatki ratujące moje wiecznie przeziębione zatoki będzie w sam raz. A to co widzicie na fotce niżej to sok z pokrzywy. Zapakowany w małe woreczki (lepsze byłyby takie do kostek lodu, ale akurat nie miałam w domu) już się mrozi. W zimę wystarczy rozpuścić w ciepłej wodzie doprawić miodem i cytryną i gotowe. Kolor ma taki jak widać, pachnie pokrzywą, smakuje nijako :) Sok robiłam po raz pierwszy, ale biorąc pod uwagę jak skuteczne okazały się herbatki z suszu, po soku spodziewam się niemal cudotwórczych właściwości. Przygotowanie soku jest szybkie i proste, zielsko trzeba przepuścić przez maszynkę do mięsa i odcisnąć, blender też się sprawdził :)

 W mojej piwniczce stoją także pierwsze porcje miodku z mniszka. Robiony wg receptury nakazującej gotowanie. Spójrzcie tylko jaki ma piękny kolor, konsystencją przypomina raczej syrop niż miód. Do części dodałam suszoną pokrzywę, dzięki temu mam specyfik idealny do oczyszczania zatok. Mówcie co chcecie, ale odkąd zaczęłam jeść miodek z pokrzywą tabletek prawie nie dotykam.
  A to młodziutkie pędy sosny i świerku. Będzie z nich syrop, ale muszę jeszcze doczytać czy żeby dobrze się przechowywał trzeba go ugotować. I na pewno powstanie nalewka :) 
Zapach sosny kojarzy mi się z Bożym Narodzeniem i choinką :) taki mój sposób na odrobinę świątecznej magii na wiosnę.

O dobroczynnych właściwościach pokrzywy, mniszka i sosny nie będę się rozpisywać. Części z Was z pewnością są znane, a reszta niezbędne informacje bez problemu znajdzie w sieci.

Na koniec jeszcze migawka z mojego ogródka

 ***
Robótkowo u mnie zastój. Wiem, że zaniedbuję blogowy świat, ale takie już uroki wiosny :) Poprawę obiecuję dopiero jesienią :)