Obserwatorzy

5 sierpnia 2013

Torba

Nadszedł czas pochwalić się torbą :) Zdjęć będzie mnóstwo. Torba miała wczoraj swoją premierę na jarmarku w Pawłowie i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że spisuje się świetnie, jest pojemna i wygodna. O jarmarku będzie na końcu.

Torba uszyta z resztek tkanin, które zostały mi od patchworków. Wykorzystałam w niej także elementy koszul, które mogłyby się wydawać całkiem bezużyteczne. Szyłam ją kilka dni, po nocach obmyślałam kolejne elementy, aż wreszcie udało się!
 Jest dosyć spora, śmiało można ją zabrać w podróż. Wymiary 40x30x14cm.
Uszyta solidnie, wierzch składa się z trzech warst (materiał ozdobny, ocieplina, materiał podszewkowy, w wąskich bokach i dnie usztywnienia), dodatkowo torba ma piękną podszewkę w róże :)

Oto ona :
Ujęcie z przodu. Kieszenie wstawiłam gotowe, pochodzą z bojówek z których wyrosłam.
Zwróćcie uwagę na łatkę  z kwiatkami pomiędzy kieszeniami, przyszyta tylko po to, by było ładniej :)

 Tył torby.
Zarówno tył jak i przód zszywane są z małych kwadracików. Przepikowane w esy floresy przez trzy warstwy, ocieplinkę dałam cienką. Wszystko po to, by torba była sztywniejsza i bardziej solidna.

Tak wygląda wszycie zamka.

To już widok na dno. Przepikowane w pasy przez warstwę ocieplinki oraz szerokie mankiety od koszul.  Zadaniem mankietów jest usztywnienie. Usztywnione w ten sposób zostały także węższe boki torby. Długo zastanawiałam się, czym zastąpić sztywniki stosowane w kupnych torbach i olśniło mnie gdy spojrzałam na worek z poodcinanymi mankietami i kołnierzami :) Tym sposobem rozwiązał mi się też problem co z nimi zrobić. Są zbyt sztywne by co coś z nich szyć, ale świetnie sprawdziły się jako usztywnienie torby. Dzięki nim trzyma ładny kształt nawet jak jest prawie pusta.
 Jeden z boków. Powstał z kieszeni od koszuli. Oczywiście podszyty mankietami i ociepliną. Kieszenie umiejscowiłam z tego boku, który mam przed sobą jak niosę torbę. Drugi bok ten z tyłu, jest gładki. Z tego samego materiału, ale już bez kieszonek i przepikowany w pionowe pasy.

Wszyłam też takie uchwyty, na które można zaczepić długi pasek, by torbę przerzucić przez ramię. Pasek jest dopiero w planach, bo brakuje mi klamerki. Mam trochę obawy, że umocowałam je na zbyt wąskim pasku materiału i przy pełnym obciążeniu  może nie utrzymać. Mam nadzieję, że te obawy są bezpodstawne. Chociaż prawdę mówiąc, rzadko noszę takie torby na długim pasku.

Pora na środek torby. Jak widać podszewka jasna zielona w róże.  To co widać na zdjęciu poniżej, to mała kieszonka ma wymiary ok 10cm. Zrobiona z metki z jednej z koszul. Metka podobała mi się tak bardzo, że musiałam ją wykorzystać. Gdyby nie logo firmy to przyszyłabym ją gdzieś na wierzchu :) 
  Druga kieszonka, ta jest wpuszczona do środka, bez worka. Ale jest dosyć spora, spokojnie pomieści grzebień, dokumenty itp

 Jeszcze jedno ujęcie torby na tle lasu

Uszy usztywnione są fizeliną. A dodatkowa zaszyte są w nich te listwy od koszuli co trzymają się na nich guziki i dziurki. Wiecie o co chodzi :) Są długie i sztywne, jakby nie patrzeć, składają się z dwóch warstw materiału i w środku jeszcze mają fabryczne usztywnienie. Myślę, że taki zabieg, pozwoli na zachowanie ładnego kształtu przez uszy przez długi czas.

Jeszcze zbliżenie na materiały, z których została uszyta. Są to piękne kwieciste bawełny. 

I już ostatnia fotka, torba na człowieku :)



Torbę zgłaszam na wyzwanie do szuflady.

Wyzwanie - Kolory Lata + Kwiaty


***
Już długi ten post, ale jeszcze tak szybciutko o jarmarku w Pawłowie :) Odbył się wczoraj, póki co jeżdżę tam jako widz i zawsze mi się podoba. Może kiedyś odważę się stanąć z własnym stoiskiem. Wczorajszy jarmark był dla mnie o tyle wyjątkowy, że udało mi się spróbować lepić coś z gliny na kole garncarskim!
Mam mieszane uczucia, co tu dużo mówić w ogóle mi nie szło i pan garncarz ulepił w końcu miseczkę za mnie :) Ale uczucie fajne. Może jakbym siadła tak na spokojnie bez pośpiechu i długiej kolejki chętnych do spróbowania za mną to by mi lepiej to wyszło, a może i nie  :) Miseczkę dostałam suszy się na słońcu.
A to ja przy kole pod czujnym okiem mistrza :)

2 sierpnia 2013

Wielkie porządki

Rozgrzeszyłam się w końcu nad moimi zapasami materiałów. Leżały poupychane po szafach reklamówki z różnymi ścinkami i zajmowały tylko miejsce.
Ścinkom nadałam "rozsądne" kształty, posegregowałam osobno bawełny osobno resztę. I szyłam. Bez ładu i składu aby do kupy :)
Oto efekty:

Mata 170cmx70cm. Przepikowana w paski wzdłuż krótszej ścianki, wypełniona ocieplinką.  Jest tu cały zestaw materiałów, wszystko oprócz bawełny. Skrawki dżinsu, sztruksu, stylony, jakieś ozdobne sukienkowe materiały, te co się naciągają i te sztywne. Jednym słowem jeden wielki bajzel :))
Spód to jakiś kwiecisty stylon czy jak to się tam nazywa, tkanina zakupiona jeszcze przez moją mamę w czasach gdzie kupienie czegokolwiek było cudem.
Mata wbrew moim obawom,  wyszła całkiem przyjemna w dotyku, miło się na niej leży. Co ciekawe nie czuć szwów, a tego się obawiałam najbardziej. Z racji wymiarów powinna się sprawdzić na huśtawce, leżaku,ławce, jak to mówią : jak już jest to do czegoś się przyda :)


Ze skrawków bawełny powstała taka mała mata na stół

Leży na trawie dlatego wygląda jakby była krzywa. Musicie uwierzyć, że nie jest. Wymiary: 36x49cm. Jest to już kolejna podkładka jaką uszyłam i kolejna, która będzie leżała bezużytecznie. Jakoś nie mogę się przekonać, do materiałowych podkładek pod kubki czy talerze. Uważam, je za wielce niepraktyczne. Może kiedyś się przełamię.

A na koniec jeszcze fotka spodów
W szafie zrobiło się od razu luźniej.
Niestety nie na długo, na tym miejscu leżą już nowe materiały. W planie mam jeszcze jeden kocyk, na jego potrzeby zostawiłam trochę bawełnianych ścinków. Na razie muszę odpocząć od maszyny, powstanie jak przyjdzie stosowny czas :)

Część ścinków wykorzystałam na torbę, ale o tym następnym razem :) Jak już torba doczeka się zdjęć.