Ścinkom nadałam "rozsądne" kształty, posegregowałam osobno bawełny osobno resztę. I szyłam. Bez ładu i składu aby do kupy :)
Oto efekty:
Spód to jakiś kwiecisty stylon czy jak to się tam nazywa, tkanina zakupiona jeszcze przez moją mamę w czasach gdzie kupienie czegokolwiek było cudem.
Mata wbrew moim obawom, wyszła całkiem przyjemna w dotyku, miło się na niej leży. Co ciekawe nie czuć szwów, a tego się obawiałam najbardziej. Z racji wymiarów powinna się sprawdzić na huśtawce, leżaku,ławce, jak to mówią : jak już jest to do czegoś się przyda :)
Ze skrawków bawełny powstała taka mała mata na stół
Leży na trawie dlatego wygląda jakby była krzywa. Musicie uwierzyć, że nie jest. Wymiary: 36x49cm. Jest to już kolejna podkładka jaką uszyłam i kolejna, która będzie leżała bezużytecznie. Jakoś nie mogę się przekonać, do materiałowych podkładek pod kubki czy talerze. Uważam, je za wielce niepraktyczne. Może kiedyś się przełamię.
A na koniec jeszcze fotka spodów
W szafie zrobiło się od razu luźniej.Niestety nie na długo, na tym miejscu leżą już nowe materiały. W planie mam jeszcze jeden kocyk, na jego potrzeby zostawiłam trochę bawełnianych ścinków. Na razie muszę odpocząć od maszyny, powstanie jak przyjdzie stosowny czas :)
Część ścinków wykorzystałam na torbę, ale o tym następnym razem :) Jak już torba doczeka się zdjęć.
Ja też już muszę zabrać się za materiałowe porządki. Fajnie je wykorzystałaś, dla mnie to za trudne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyszło!
OdpowiedzUsuńWidać, że nie próżnujesz i tworzysz udane kompozycje.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo miłe kolorowe maty, na pewno się przydadzą. Co do użycia ich w czasie posiłków tez nie mam przekonania. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPodziwiam za wytrwałość w szyciu tak małych elementów , widać że nic się u ciebie nie marnuje ,,
OdpowiedzUsuńFajne te podkładki. Na krzesło by mogły być,albo taboret-pozdrawiam
OdpowiedzUsuń