Obserwatorzy

27 grudnia 2016

Świąteczne pierniczenie

Będzie głównie o pierniczkach. Dużo zdjęć.

Powstały dwa piernikowe domki. Jeden zupełnie nie planowany powstał ze skrawków piernika staropolskiego
 Lukrowy bałwanek wygląda  z jednej strony
 a z drugiej na ośnieżonym szczycie czai się Mikołaj.

 Drugi domek zaprojektowany od podstaw, myślałam nad nim długie noce i efekt bardzo mi się podobał. Docelowym właścicielom również, co cieszy najbardziej.
Domek ma witrażowy dach i okienka, dzięki czemu po włożeniu do środka ledowej świeczki wygląda jakby elfy paliły w nim ognisko.
 Przed domem mini podwórko z choinką, łosiem i płotkiem

Lepienie domków jest bardzo przyjemne:) Najfajniejsza jest radość dzieci kiedy je odbierają.
Zdjęcia nie oddają uroku, ale nic nie poradzę, że fotograf ze mnie marny.

Powstały też pierniczki do powieszenia na choince. Z witrażykami i bez.


Pierwszy raz robiłam pralinki. Jedne z  nadzieniem truflowo piernikowym, drugie pijaną wiśnia i truflą. Truflowe nadzienie to nic innego jak mieszanka okruchów piernikowych, kwaśnego dżemu porzeczkowego, alkoholu, bakalii i czekolady. Domowe czekoladki mają tą zaletę, że można je napchnąć dokładnie tym czym się lubi.
 I malutkie trufelki też musiały powstać.

To by było na tyle słodkości. Teraz będzie choinkowo. Suszone plasterki owoców posłużyły do ozdobienia łańcucha. Od kilku lat na mojej choince wisi łańcuch ze sznurka, myślę że plasterki pasują do niego idealnie

 Jeden z moich ulubionych grzybków uległ uszkodzeniu, szkoda było wyrzucić. Wybitą dziurę obciągnęłam klejem na gorąco i obsypałam brokatem, a do środka powędrowała szydełkowa czapeczka. Teraz grzyb wygląda jakby mieszkał w nim krasnal.




14 grudnia 2016

Pierniczkowy zestaw księżniczkowy.

Oto co wymyśliłam w tym roku. Tradycyjnie już przed świętami testuję receptury na pierniczki i tradycyjnie nie mogę trafić na idealną.  W tym roku zależało mi, by ciasto nie rosło zbyt mocno i nie traciło odciśniętych w nim wzorów. Do tego musi być smaczne, w końcu nadchodzi taki dzień, że nawet najbardziej dekoracyjne ciasteczka zostają zjedzone:)
Wzorki zostały tylko na niektórych ciasteczkach, na innych z  różnych powodów efekt mnie nie zadowalał, wiec musiałam znaleźć inny sposób na księżniczkę idealną. I znalazłam! Kształty wykonałam z lukru, takiego zwykłego z białka i cukru. Zastygł w ciasteczkowych foremkach, a potem pięknie dał się z nich wyjąć, a tam gdzie pękło bez problemu można skleić.
Oto pierwsza porcja
 Kareta.
 Zamek
 Aniołko-księżcznika.  Na skrzydłach widać, że ciasto ładnie zachowuje kształt. Ale już pierniczek z księżniczką był grubszy i trochę się rozlał. Lukrowa nakładka sprawdziła się idealnie.
 Ciasteczka mają wielkość ok 10-12cm więc całkiem spore.
Będą prezentem dla pewnej małej księżniczki.
To dopiero początek pierniczenia, zdradzę tylko, że plany mam ambitne:)

Lukier królewski (chyba tak się fachowo to nazywa) po zastygnięciu jest twardy jak skała, takie cukrowe nakładki uratują nie jedno średnio udane ciasteczko i wybawią z kłopotu każdego kto nie ma talentu plastycznego, a marzy o własnych dekoracyjnych pierniczkach.

***
A na koniec pochwalę się jeszcze jak pięknie udało mi się ususzyć cytrusy.  Docelowo chyba zawisną na choince, a może będą w stroiku, jeszcze nie zdecydowałam. Najładniej i najszybciej schła limonka, do tego pięknie pachnie kokosem. Za to pomarańcze nie pachną w ogóle, ani świeże, ani suszone, odrobinę zapachu ma skórka świeżo starta, ale też szybko się ulatnia.  Kupowałam  w kilku sklepach i nie pachną żadne, przynajmniej nie tak jakbym chciała. Nawet olejek pomarańczowy, który kupiłam pachnie tylko kilka minut, a mi się w tym roku marzy zapach pomarańczy unoszący  się wszędzie.

Tyle zostało z  moich planów na adwentowy wieniec. Może za rok wystarczy czasu na zrobienie czegoś sensownego.