Obserwatorzy

29 marca 2016

Wielkanocne stroiki

W tym roku udało mi się zdobyć 3 gęsię jaja, więc stroiki zdobione są pisankami na gęsich wydmuszkach. Przy okazji odkryłam, że są to jaja idealne do pieczenia biszkoptu.

Uplotłam kilka koszyczków, ten  jest malowany wiśniową bejcą. Drugi bardzo podobny, ale większy w kolorze jasnego dębu był koszyczkiem na święconkę, ale pokażę go za rok bo już schowałam i nie chce mi się go wyciągać tylko po to, by zrobić fotkę.Świąteczne lenistwo jeszcze mnie trzyma:)

\
 Mały (taki ok pół litra) flakonik na bukiet z bazi i pisanek, w wiosenne ptaszki
 Stroik z gęsim jajem z różą. Rzeżucha i owies wysiane w skorupkach jajek, wszystko ułożone na mchu. Owies jeszcze mały bo fotka robiona w Wlk Sobotę, ale już  w niedzielę wystawał z koszyczka.

 Gęsia wydmuszka tradycyjnie malowana woskiem

I już ostatnia ze srebrną konturówką w kurzym towarzystwie.
 A to początek ogrodowego samplera. Powolutku dłubię, czasu coraz mniej na robótki. Kolory dobieram sama różnie wychodzi, rączki od narzędzi wyglądają jak rozżarzone węgle :) O hafcie będzie osobny post dziś tylko taka migawka


19 marca 2016

Palmy

W tym roku powstało 5. Natchnienie dopisało., będzie sporo fotek więc post dla wytrwałych. Kwiaty, zboża i trawy zbieram już latem, wszystko z własnego pola lub łąki. Palma obowiązkowo musi mieć trzcinę, moja mama innej nie uważa :) poza tym jest to praktyczne, bo u nas w Wielką Niedzielę palma robi za kropidło, jest nią święcony dom  i budynki gospodarcze.

Chłop Osobisty stwierdził, że nie widzi różnicy, wg niego wszystkie są takie same.  No niech mu tam będzie.
 Bardzo lubię takie tradycyjne palmy, pełne ziół i kwiatów



 Malutka antymolowa, bo ma w sobie lawendę.
 pięknie pachnie

 i z dodatkiem bukszpanu
 A tak wygląda pokój po skończonej pracy. Mam wrażenie, że więcej śmiecia wyniosłam niż przyniosłam  suszków.

W tym roku rozeszła się wieść, że palmy oddaję za dobre słowo i zniknęły:)

Poświęcona palma przez cały rok ma ważne zadanie,  w czasie burzy stawia się ją w oknie i chroni dom przed piorunami, a burza przebiega łagodniej. Na moim końcu świata, niektórzy stawiają w oknach też święte obrazki. W miastach chyba czegoś takiego się nie praktykuje.Ale wiadomo, wieś siedlisko zabobonu i dziwnych obyczajów :)

U Was palma też ma jakieś zadania, czy jej rola kończy się na pokazaniu w kościele w niedzielę palmową?

13 marca 2016

Koń w makach. Kwadratowy tamborek.

Haft z tych, które krzyczą "wyszyj mnie natychmiast". W poszukiwaniu wzoru dobrej jakości przekopałam rosyjski internet i udało się! Przy okazji znalazłam kilka innych haftów, które zostały wpisane na hafciarską listę. Do uroczych króliczków zamówiłam nawet kropkowaną kanwę, ale niestety odleżą swoje bo wzór nie jest zbyt wyraźny i będzie wymagał trochę wysiłku. Znalazłam też super wzorek na poduszkę do kuchni, ale do niego akurat brakuje karty kolorów i będę musiała kombinować. Tym sposobem hafty, które już niemal były na tamborku zostały zepchnięte na koniec kolejki czyli zostaną zrobione gdzieś pomiędzy jutro a nigdy. Ale nie o tym chciałam:)

Oto koń, a raczej klacz która skradła moje serce
Jeszcze cieplutka prosto z tamborka. Pranie i prasowanie nastąpi dopiero jak będę ją obszywać, bo hafcik będzie zdobił poduszkę.  Haft odrobinę większy od zeszytu, wykonany na kanwie 70oczek/10cm. Przypomniałam sobie czemu nie lubię tej kanwy, dwoma nitkami jest za grubo, a jedna prześwituje. zdecydowałam się na jedną i muszę przyznać, że trochę żałuję, że nie pomęczyłam się dwoma.

Haft był tez okazją do wypróbowania ramki do haftu. Naczytałam się tyle pozytywnych opinii na różnych blogach na temat tego ustrojstwa, że w końcu się skusiłam na zakup. Byłam pewna, że rama to taki kwadratowy tamborek i będzie mi się na niej pracować równie dobrze.
 Niestety trochę się rozczarowałam. Moja ramka ma wymiar 23x23cm, pomimo tego, że jest wykonana z lekkiego tworzywa to i tak jest cięższa od tamborka, który posiadam. Do tego jest większa, a przez kwadratowy kształt nie poręczna. Utrzymanie jej w jednej ręce i haftowanie drugą jest nie możliwe.

Z drugiej strony to właśnie kształt kwadratu daje wygodną powierzchnię i sprawia, że można haftować od rogu do rogu nie ściągając tamborka. Konika zaczynałam na okrągłym, na zdjęciu widać po nim zagniecenia, a tym samym ile powierzchni zyskałam naciągając materiał na ramę.
Do ramki można dokupić uchwyt, który będzie ją trzymał za nas. Może być taki mały do stawiania na stole, albo taki duży na podłogę. Ponieważ jest to spory wydatek, mały kosztuje drugie tyle co sama ramka, musiałam rozwiązać problem inaczej. Haftując przy stoliku ramkę opierałam o jego kant, albo o mały koszyczek. A kiedy haftowałam na łóżku to stawiałam koszyk z dużym kabłąkiem, o który mogłam zahaczyć ramkę. Czasami sprawdzało się oparcie o kolano, w każdym razie o coś oprzeć trzeba.

Przyznam, że mam mieszane uczucia co do tej ramki. Gdyby nie to, że ją rozpakowałam odesłałbym do sklepu i w jej miejsce zamówiła małe krosno takie stawiane na stole, koszt podobny, a wygoda podejrzewam większa, bo obie ręce wolne. Z drugiej strony możliwość swobodnego haftowania rogów, duża powierzchnia haftu są niewątpliwą zaletą i czynią haftowanie jeszcze przyjemniejszym. Zaletą jest także to, że nie gniecie tak kanwy jak okrągłe tamborki. Myślę, że rozmiar 15x15cm byłby praktyczniejszy. Na razie skupiam się na jej zaletach i staram się polubić chociaż w połowie tak jak lubię swój stary tamborek.

A na koniec odrobina wiosny.
Tyle zostaje z drzewa zaatakowanego przez bobry
 a tu w trakcie podgryzania
 Moja prywatna "górska łąka"

 bardzo lubię krokusy. Niestety rozchylają się tylko w słoneczne dni, a ostatnio ciągle pochmurno. Zauważyłam, ze te które posadziłam w trawniku wyrosły co do jednego i już kwitną, a te posadzone na uprawionym klombie siedzą jak zaklęte i póki co nawet nie przejawiają zamiaru by zakwitnąć.
 Przebiśniegi
 i hyzop. Pięknie odbija po zimie. Wyrasta także rozmaryn, pierwsze listki zielenią się też na oregano i tymianku. Ogród zaczyna żyć :)

6 marca 2016

Ogrodowe zakupy przez internet czyli dlaczego nie warto zadawać się z Marylą

*** sprostowanie tego co poniżej
Spotkała mnie niespodzianka, aż trudno uwierzyć, ale jednak dziś listonosz przyniósł nasionka:)  Wspaniałe Ogrody Maryli, jednak nie są oszustami. Jednak ich podejście do klienta pozostawia wiele do życzenia. Wcześniejsza korespondencja z nimi zniechęciła mnie do nich skutecznie. Nasiona są chyba faktycznie z ich ogrodu, bo  przyszły zapakowane w woreczki foliowe, skrupulatnie wyliczone co do nasionka. Bo oni sprzedają na sztuki. I tak np mam 5szt jakiejś egzotycznej sałaty. chyba 15szt maku, cebulki do marynat itd.  Cena proporcjonalna do ilości. Jak się ma mało miejsca, a chce eksperymentu to jest to dobre rozwiązanie. Nasiona przyszły, coś z nich pewnie wyrośnie. Niesmak pozostał. Jeśli coś wygląda podejrzanie to pewnie takie jest, taki wniosek wyciągnęłam z tej przygody.


*****
Dziś będzie o ogródku. Fotki kwitnących krokusów będą innym razem:) Dziś będzie trochę ostrzegawczo, zachęcająco i krytycznie. Odkąd zamarzyłam,by mój koniec świata był pełen kwiatów, drzew, krzewów i wszelkiej innej roślinności systematycznie to marzenie spełniam. Swoją drogą, bardzo fajnie mieć takie przyziemne marzenia, których spełnienie nie wymaga wiele wysiłku:)
Nieodzownym elementem kreacji mojego przyrodniczego świata są zakupy roślin. Ponieważ już dawno rozkochałam się w zakupach przez internet więc i tym razem niemal wszystko przywozi kurier.
 Chciałabym się z Wami podzielić moimi doświadczeniami w tym temacie Sama często poszukuję informacji gdzie coś kupić i wszelkie opinie są wtedy na wagę złota.

Nie będzie tu o wszystkich sklepach, w których kupowałam, bo było ich naprawdę sporo. Zamawiałam krzewy owocowe, hortensje, iglaki, cebulki kwiatów, nasiona, drzewa do sadu, także jeśli chcecie więcej informacji, w którym sklepie warto kupić to piszcie na meila chętnie podzielę się doświadczeniem. Chętnie też podam linki do sklepów wartych polecenia, z resztą chyba część z nich widnieje na pasku bocznym bloga.

Przyznam, że do napisania tego postu skłonił mnie jeden ze sklepów, który będę od dziś omijać szerokim łukiem, ale o nim na końcu.

Do tej pory sklepy internetowe rozpieściły mnie na tyle, że przywykłam do miłej i fachowej obsługi. Moją ulubioną formą kontaktu jest email, zanim coś kupię w nowym sklepie często wysyłam pytanie o jakiś drobiazg, by sprawdzić jak traktują klienta. Kontakt z reguły jest wzorcowy, forma wiadomości również. Tak oczywiste rzeczy jak "dzień dobry" i "pozdrawiamy" to standard, do tego grzecznościowe formułki wyrażające wdzięczność za zainteresowanie ofertą, wydawały mi się oczywiste. Wszystko do czasu.
To jak sklep traktuje klienta najlepiej widać podczas reklamacji. Nie zdarzyło mi się odsyłać roślin czy nasion, ale miałam inna przygodę. Otóż zamówiłam dalie, mieczyki, jakieś inne kwiatki i się okazało, że część z nich rozkwitła w innych kolorach niż powinna. Napisałam do sklepu i nie uwierzycie! pani z obsługi poprosiła o fotki, a następnie bez żadnych problemów uwzględniła reklamację! Jesienią dostałam paczkę pełną kwiatów, wcześniej uzgodniłyśmy co się w niej znajdzie. Można? można. Pomimo tej pomyłki jeszcze nie raz zrobię zakupy  w tym sklepie.

Jeśli sklepy (piszę sklepy, ale mam na myśli tu także szkółki i centra ogrodnicze) nie miały czegoś w ofercie co już zamówiłam,  to zawsze dzwoniono i pytano co mają zrobić. Zdarzyło się, że brakowało jakiejś cebulki też, bez problemu zostało to odliczone przy kolejnych zakupach.

Rośliny zawsze przychodziły szybko, dobrze zabezpieczone na czas transportu, z ładnym korzeniem, cebulki doskonałej jakości. Z kilkudziesięsiu zamówionych pozycji nie przyjęły się chyba dwa, ale to tez z mojej winy bo podczas ubiegłorocznej suszy zapomniałam podlać.

Do tej pory było super, aż do dziś.
Dwa tyg temu odkryłam sklep internetowy "wspaniałe ogrody maryli"  chociaż strona sklepu wygląda mało profesjonalnie to jednak wybór egzotycznych roślin skusił. Przezornie zrobiłam zakupy za niewielką kwotę. Jak zawsze wysłałam meila z pytaniem o asortyment, odp przyszła bardzo szybko, ale było to raczej odburknięcie. Jedno zdanie nawet nie zaczęte wielką literą, o jakiejkolwiek formie grzecznościowej można było tylko pomarzyć. No trudno, może obsługa zajęta, nie ma czasu na uprzejmości. Zamówiłam, zapłaciłam przez system dot pay. Spotkałam się po raz pierwszy, że adres do wysyłki wpisuje się przez jakieś konto na dotpay, formularz jakiś dziwny, ale uzupełniłam. Potwierdzenie przyszło, adres był zapisany w jakiejś dziwnej formie, ale skoro zawierał wszystkie elementy to nie przywiązywałam do tego uwagi. Zgodnie z  inf na stronie sklepu wysyłka miała być w ciągu 24 h, okazało się, że będzie za tydzień. Minęło kolejny tydz, nie przyszedł numer listu przewozowego, ani tym bardziej zamówione nasiona. Mój meil został bez odpowiedzi, dopiero ponowny kontakt przez specjalny formularz ze strony internetowej sklepu został zauważony. Dowiedziałam się, że poczta ma problem z doręczeniem i wyślą ponownie. Poprosiłam o sprawdzenie adresu, okazało się że paczka została źle zaadresowana. Sklep uznał, że to moja wina, bo powinnam wcześniej sprawdzić adres, co więcej uważają, że podałam nie pełny. Tym samym nie biorą odpowiedzialności i nie otrzymam ani produktów ani zwrotu kasy.  Wszystko zostało napisane tak, by ciemna baba zrozumiała :) tzn, jak zwykle żadnej formy grzecznościowej,  w treści trzy równoważniki zdań wyrażające, że to moja wina, meil zakończony tekstem "koniec dyskusji". 

Jak żyję nie spotkałam się z takim lekceważeniem klienta. Zakładając, że jeśli nawet byłaby to moja wina, korona by im z głowy nie spadła, gdyby napisali że nie uwzględniają reklamacji w jakiejś normalnej formie. Za zakupy zapłaciłam ok 20zł, nie jest to kwota o którą warto się szarpać, dla mnie strata nie duża. Ale sklep powinien pamiętać, że jeden niezadowolony klient odstraszy kolejnym ośmiu. A zwykłe dzień dobry,  wyrażenie odmowy w sposób grzeczny potrafi zdziałać cuda. 

Na szczęście na rynku jest mnóstwo innych sklepów o podobnym asortymencie. A może ktoś z Was miał do czynienia z tym sklepem, jeśli macie inne zdanie na jego temat piszcie. 

****
Zdjęcia krokusów będą w następnym poście. Na tamborku coś się dzieje, pokaże wkrótce. I opowiem Wam o wrażeniach z pracy z ramą do haftu :)