Myśląc co, by tu wyhaftować przypomniałam sobie o króliczkach. Wyjęłam kanwę, powiększam wzór, by dobrać nici i nieszczęście, wzór jest niemal nieczytelny.Przekopując ponownie internet ciągle trafiałam na ten sam kiepskiej jakości obrazek. Na szczęście z pomocą przybyły dwie dobre blogowe wróżki:)
Babucha Neli i Julita
Dziewczyny jeszcze raz bardzo Wam dziękuję! A wszystkich serdecznie zapraszam do odwiedzenia blogów dziewczyn.
Jak już wspominałam do haftu wybrałam kanwę w różowe groszki, niestety są one tak subtelne, że niemal niewidoczne. Nici dobrałam z posiadanych zapasów. Haftowało się całkiem przyjemnie, oprócz konturów. Zastanawiam się czy autor tego wzoru, próbował je robić. Na papierze półkola i zawijasy rysuje się łatwo, ale igłą już nie. We wzorze pełno malutkich łuków, co oznacza wbijanie igły co milimetr, kreski przechodzące przez środek kratek. Przyznaję, że momentami odpuściłam i kontury są wg mojego widzimisię, a nie projektanta:)
Koniec gadania czas na prezentację
Tutaj jeszcze bezbarwna plama,
a tu już dla porównania w połowie obrysowany. Robienie konturów jest jak malowanie, dzięki nim widać co autor miał na myśli.
Trochę szczegółów
I na zakończenie jeszcze raz całość
Haft zostanie prawdopodobnie oprawiony w ramkę. Myślałam o poduszce, ale nie bardzo mam ją gdzie położyć. Z haftami mam ten problem, że nie bardzo wiem jak je potem wykorzystać. Bo ile można mieć obrazów/poduszek/innych dupereli zdobionych w ten sposób? A haftować trzeba, bo przecież wzory kuszą, ten wewnętrzny przymus zna chyba każda hafciarka:)
No popatrzcie tylko na te słodkie króliczki, czy można obok nich przejść obojętnie i pozwolić, by wzór zalegał na dysku nie wiadomo ile :)