Obserwatorzy

27 marca 2013

Wielkanocne stroiki.

Jest to mój ostatni wpis przed świętami. Ukradłam chwilę, by pokazać ostatni świąteczny koszyczek.

 Koszyczek w wesołych kolorach, nie wiem czemu weselnie mi się kojarzy :)

Różyczki oczywiście z zimnej porcelany. Żółte barwione farbką do jajek, farbka sprawdziła się rewelacyjnie.  Eksperyment  z dodatkiem farbki perłowej się nie powiódł, kolor kwiatka w niczym nie przypomina zamierzonego efektu.

 A to już stos pisanek. Niektóre zostawione z woskiem. Pisanie wciągnęło mnie na maksa. Będzie jeszcze jedna porcja, ale to już po świątecznych wypiekach. Ciasta dobrałam tak, by były z całych jajek, wiadomo jak trzeba oddzielać żółtka to wydmuszki nie będzie :) takie szaleństwo mnie ogarnęło :)

 A ten piękny karczoch dostałam od Eli . Zrobiłaś mi kochana ogromną i niezwykle miłą niespodziankę.
Po raz kolejny przekonałam się, że blogowy świat wcale nie jest aż tak wirtualny jakby się zdawało.


Ponieważ przed świętami raczej się tu nie pojawię, więc już dziś składam Wam życzenia
zdrowych, radosnych świąt, spędzonych w atmosferze szczęścia i miłości. Pogody ducha-bo na tą za oknem chyba nie ma co liczyć :) i niech tradycyjne świąteczne lanie będzie przyjemnym szaleństwem, a nie huligańskim wybrykiem :)

25 marca 2013

Nowa seria guzików. Test wytrzymałościowy zimnej porcelany

Witam wszystkich w ten piękny wiosenny mroźny poranek :)

Dziś pokażę, kolejne efekty zmagań z zimną porcelaną. Powstało trochę guzików, zawieszek i elementów do wklejenia.
Natchniona Waszymi komentarzami z próbowałam lepić zwierzątka, ciasta i torty. Nie wyszło :(
Poszperałam w sieci, naoglądałam się dzieł genialnych kolorowych precyzyjnych i doczytałam, że powstają przy użyciu foremek, najczęściej z fimo i modeliny. Chwilowo odpuściłam, ale ciągle myślę jak taką foremkę zrobić samemu. Kształtki do odciskania za to wymyśliłam :) proste w formie, ale zawsze.

No dobra czas na pokaz.

Kolekcja perłowa. Fotka w sztucznym świetle, ale pokazuje jak fajnie błyszczą. Jak się dobrze przyjrzycie i wysilicie wyobraźnię to dostrzeżecie próbę ulepienia biedronki :)


 Te powstały z barwionej masy. Najbardziej podobają mi się okrągłe "malinki", niestety nie mają dziurek i nadają się tylko do wklejenia.
Przy okazji zaplątały się kwiatki z łupinek pistacjowych. Kurs znaleziony tu. W skrócie : klejem na gorąco łupinkę przykleja się do tekturki, a potem maluje :)

Dzisiejsze guziczki są znacznie grubsze od poprzednich. Z porcji wychodziło ok 35szt.
Barwienie cieniami do powiek średnio się sprawdza, ponieważ o ile na surowo ładnie błyszczą to po wyschnięciu robią się matowe. Nałożone po wyschnięciu wymagają lakierowania inaczej nie będę się trzymać. Jeśli zadowala nas efekt matowej masy to są ok.
Te perłowe pokazane na pierwszym zdjeciu są malowane po wyschnięciu farbką perłową, efekt w pełni mnie zadowala. Jednak pokombinuję z dodanie farbki do masy może uda się uzyskać ten efekt bez malowania.

Zaczęłam od barwienia cieniami  do oczu bo akurat mam sporo takich co nie używam, pozatym te ze sklepu po 3zł świetnie nadają się do takich zabaw :) koszt nie wielki a radości masa :) na porcję wystarczy kilka okruchów cienia, ładnie się w tłustym rozpuszczają.

Marzy mi się masa w intensywnych radosnych kolorach, więc kolejne próby będą miały na celu uzyskanie takiego efektu. Spróbuję z barwnikami do jajek. Masa źle reaguje na dodatek wody więc farbki plakatowe  czy do ścian mogą się nie sprawdzić, ale pewnie też spróbuję :)

No dobra, koniec gadania o niczym. Pora na efekty szumnie zapowiadanego testu.
Pokusiłam się  o sprawdzenie jak guziki będą reagować na wodę. Guziczek ten najcieńszy z pierwszej serii, przełamałam na pół (bez większego wysiłku) wrzuciłam do pojemnika  z zimną wodą.  Po ok. 4 min wierzchnia warstwa masy zaczęła się rozpuszczać, puścił delikatnie kolor. Próbkę wyjęłam osuszyłam. Po pewnym czasie wyschła, co ważne nie zmieniła kształtu, mam wrażenie że zrobiła się twardsza niż przed moczeniem.
Drugi kawałek guzika wyjęłam z wody po półtorej godziny.
Był miękki, elastyczny, barwnik nie puścił więcej niż na początku. Próbka ciągle miała swój kształt, wyjęłam osuszyłam, odłożyłam do całkowitego wyschnięcia. Tym razem próbka schła chyba ze dwa dni ale nie straciła kształtu i w zasadzie wróciła do stanu sprzed badania.

Wnioski końcowe:
Na podstawie tego skromnego testu stwierdzam co następuje :

Wyroby z zimnej porcelany, są w stanie wytrzymać krótkotrwały kontakt z wodą. W praktyce oznacza to tyle, że deszcz, przypadkowe zanurzenie wisiorka lub bransoletki w wodzie nie uszkodzi jej. Elementy lakierowane z pewnością tę odporność będę miały nieco większą.

Masa im cieńsza tym łatwiej ją złamać. Ozdoby wykonane z elementów klejonych będą bardziej narażone na uszkodzenia niż te z masy jednolitej.

Wyroby te nie nadają się do ubrań, czapeczek, wszystkiego co wymaga prania. Nie gwarantuję co z takim guzikiem stanie się po wyjęciu z pralki. Nie polecam ich też do zabawek, z prostego powodu: wcześniej czy później zabawka musi zostać wyprana, a mało komu zechce się owe ozdobniki odpruwać. Dzieci zwłaszcza małe, mogą kawałek guziczka (zwłaszcza tego z doklejanymi drobiazgami) odłamać, a wiadomo co w rączce to  w buzi...

Dzieciom starszym można takie elementy nie tylko dać, ale także namówić je do wspólnego lepienia :)

Zimna porcelana mimo wszystko bardziej odpowiada mi niż masa solna. Po pierwsze jest bardziej plastyczna, po drugie nie wymaga pieczenia, jest lżejsza.

Kiedyś miałam ozdobne kwiatki z masy solnej wetknięte na wykałaczce w doniczkę, po kilku tygodniach ciasteczko napuchło. Jestem niemal pewna, że z zimną porcelaną to się nie wydarzy.

Reakcja na wodę została mniej więcej zbadana :) Ciekawi mnie jeszcze jak masa reaguje na ogień, gorącą wodę, detergenty, czym najlepiej ją barwić i malować... może kiedyś to sprawdzę. W zasadzie to niektóre z Was będą mogły już wkrótce sprawdzić to same :)

Guziczki dziś pokazane dołączają do puli nagród, kto jeszcze nabrał ochoty może się dopisywać tu

 ***
 Chciałam jeszcze podziękować wszystkim za komentarze z propozycjami kształtów, moja wyobraźnia została rozgrzana do czerwoności :) manualne zdolności, a raczej ich brak nieco sprowadziły mnie na ziemię :) Szczególne ukłony składam w stronę Janoli Aleksandry (tak, to ta co robi cuda z zamków) za natchnienie w postaci linków do stron z guzikami i nie tylko (może kiedyś i mi choć trochę podobne będą wychodzić)




22 marca 2013

Byczki najprawdziwsze :)

Mam i ja!  Wreszcie się zebrałam i mam pisanki, takie prawdziwe pisane woskiem. U nas na takie brązowe mówią byczki :)
Ostatni raz takie pisanki robiłam w szkole podstawowej wieki temu. Już dawno zapomniałam jaka to przyjemność.
 Ta u góry w gałązki została z woskiem chyba bardziej mi się podoba taki wypukły wzór, tym bardziej że wosk zachował naturalny kolor.  (wszędzie widzę, że wosk używany do malowania jest czarny nie wiem czemu mój został naturalny, może dlatego że brałam go prosto ze świeczki). Ta na dole z fioletowym połyskiem jako jedyna z tego zestawu jest zrobiona konturówką (takie małe oszukaństwo) byłam ciekawa czy będzie widać różnicę. Widać. Wosk to wosk i efektu uzyskanego w ten sposób nic nie zastąpi. Z pozostałych wosk zeskrobałam, barwiłam w gotowych farbkach na zimno, dlatego się  sam nie rozpuścił. Posmarowałam tłustym kremem by błyszczały :)
Pisanie mnie wciągnęło, te z pewnością nie będą ostatnie. Ponieważ robię je na wydmuszkach więc zapowiada się cały tydzień jajecznica na kolację :)

Do nowych pisanek musiał powstać koszyczek :) Rączkę oplotłam sznurkiem. Na zdjęciu trochę źle widać, koszyk jest w dwóch kolorach brązu (widoczny fiolet to tylko taki przymusowy akcent, akurat taką rurkę miałam). Kształt ma owalny.

Dla kontrastu pokażę jeszcze sznurkowe jajko z łupinkami pistacji. Takie faberge dla ubogich :))


 Na łupinkach próbowałam zrobić reliefy cośtam wyszło :)
***
Zrobiłam dwie porcje guziczków. Pokażę już wkrótce jak ostatnia partia wyschnie. Zainteresowanie przerosło moje oczekiwania, ale jest to pozytywne zaskoczenie :) Zrobiła też mini test wytrzymałościowy zimnej porcelany, wyniki wkrótce.

18 marca 2013

Poduszka w tulipany. Etui.

Pamiętacie haft z tulipanem ?  Leżał sobie od lutego, aż w końcu doczekał się oprawy. Zrobiłam poduszkę, pierwszy raz  wyszło mi coś dokładnie tak jak to zaplanowałam :) Jestem z siebie bardzo zadowolona... No dobra pękam z dumy i za każdym razem jak na nią patrzę to popadam w samouwielbienie :)

 Odrobina szczegółów:



Są to moje pierwsze wstążeczkowe tulipany, oj ciężko szeroką wstążka przeciąga się przez grubą bawełnę.. Fioletowe kwiatki robiłam z pojedynczych płatków i naszywałam. Ale może pewnego dnia nauczę się takie haftować. Jak na początek to chyba nieźle mi z tymi wstążkami poszło :)

Materiał jest to gruba bawełna, taka co to w praniu się nie gniecie (naprawdę, wyjęłam z pralki, strzepałam a ona gładka! ) niektóre z Was pewnie słusznie się domyślają gdzie owo cudo zdobyłam :)  Jak tylko zobaczyłam te kwiaty malowane niczym pędzlem od razu uznałam, że będzie z niej piękna torba.  Póki co torba jest w planie.

Oprócz poduszki uszyłam jeszcze etui na babskie akcesoria.

 Na zdjęciu wygląda jakby góra była szersza, zapewniam  że nie jest, no może z milimetr :)
Szycie tego drobiazgu przyprawiło mnie o ból głowy. Tylko ja wiem ile razy je prułam. Jakoś sobie nie potrzebnie skomplikowałam wszywanie podszewki.

A tak wygląda z tyłu. Udekorowałam je elementami z haftu, którego nazwy nie jestem w stanie wymówić. Chociaż patrząc na tył to "udekorowałam" chyba nie jest odpowiednim słowem. Jak robiłam ten wzorek to byłam pewna, że będzie pięknie i elegancko, a jak już uszyłam całość to mam mieszane uczucia, chyba nie potrzebnie to wyhaftowałam, tkanina sama w sobie jest wystarczająco ozdobna.

Te w kwadratach to podobno maltańska róża albo koniczynka (jeszcze nie odróżniam), a to w kółku to gołębie oczko :) Etui zapinane jest na rzep, z resztą  obejrzyjcie same




****
Jest mi niezmiernie miło, że znalazły się odważne na testowanie guziczków. Produkcja kolejnych ruszy prawdopodobnie pod koniec tygodnia. Niespodzianki są już w fazie końcowej projektu. Jak są jeszcze odważne to ciągle można się dopisać pod poprzednim postem.
Ciągle nie mogę rozgryźć czemu masa na surowo pięknie się błyszczy a jak wyschnie to delikatnie zmienia kolor i robi się matowa.


16 marca 2013

A guzik dostaniesz! Co? Jajco.

A ściślej rzecz ujmują 50 guzików. A jeszcze ściślej to może to wcale nie są guziki. Ale po kolei.

Zrobiłam pisankę z haftem. Czy jajko z haftem to pisanka ? W końcu pisanka powinna być pisana.
Tak czy inaczej czas zaprezentować tytułowe jajco:

Owinięcie jajka kanwą nie było proste. Nie udało się idealnie i widać zmarszczenia, więcej chyba takich nie zrobię. Tył pisanki owinięty rozciągliwą tkaniną. Trochę mnie dziwi, że kanwa na bombkach rozkładała się bez problemu, a na jajku marszczyła się jak mogła.  Pokazuję ją dlatego, że jestem bardzo zadowolona bo to już mój kolejny wstążeczkowy kwiatuszek i powoli zaczynam kumać o co w tych wstążeczkach chodzi :)

 Ciągle bawię się zimną porcelaną. Na razie doszłam do wniosku, by nie dodawać do masy sody, bez sody się nie kruszy, ogólnie ma lepszą konsystencję. Wazelina jest dobra, ale mi osobiście masa na oliwce lepiej odpowiada. Zrobiłam jej już kilkanaście porcji i każda wychodzi nieco inaczej, pewnie dlatego że wszystko robię na oko, taki jakiś wrodzony wstręt do precyzji :)

Efektem ostatnich zmagań są takie oto guziczki


Wielkość 1-2,5 cm, jest ich 49 każdy inny. Każdy ulepiony moimi rączkami bez żadnych foremek, dowody w postaci odcisków palców widać prawie na każdym :)
Jest to pierwsza porcja, prototyp :) W planie mam kolejne myślę, że wyjdą zdecydowanie lepiej.
Nie mam pojęcia jak i czy w ogóle sprawdzą się w praktyce. Robiłam je z myślą o dekorowaniu haftów, pudełeczek itp. myślę, że na rzeczy, których zadaniem jest stać i wyglądać będę ok. może nawet do kartek by się nadały....

A teraz będzie ważne!\
Jeśli któraś z Was ma ochotę wypróbować owe guziczki i sprawdzić czy do czegokolwiek się nadadzą to proszę o wyrażenie tego w komentarzu.  Z tych które widać i z tych które powstaną wybiorę i wyślę najładniejsze. Dołożę też jakąś niespodziankę, na otarcie łez gdyby guziki rozczarowały. 

Co będzie niespodzianką? nie wiem. Zobaczę na co czas pozwoli. Wysyłać będę dopiero po świętach więc nie będzie to nic w temacie kurczaczków i jajek. 

I tym sposobem takie mini candy się zorganizowało, dla formalności zasady:

 -komentarz wyrażający chęć otrzymania guzików z informacją jaki macie na nie pomysł
 -sugestie co mogłabym jeszcze ulepić i w jakich kolorach będą mile widziane
 -jeśli ktoś odczuwa potrzebę pochwalenia się tym wydarzeniem u siebie to zabraniać nie będę, ale nie jest to ani konieczne ani wymagane (jak widać banerka brak)
 -zapisywać się można do 2.04.
 -zwycięzcę wyłonię według własnego widzi mi się :) będzie to zależne od ilości chętnych, wielu się nie spodziewam więc wszystko możliwe :) jak będzie sporo osób to zrobię losowanie, a jak mało to więcej niespodzianek :)

***
Osoby, którym tytuł posta wydał się niezbyt grzeczny, przepraszam:) moje poczucie humoru czasami przybiera dziwne formy :)

 
 

14 marca 2013

Koszyczki dwa

Nauczyłam się paru nowych splotów, wykończenia warkoczem i robienia ozdobnej rączki :)
Kursy instruktażowe znalazłam na you tube, ale nie zapisałam strony.

 W brązowym spróbuję posiać lawendę (jak znajdę doniczkę bez dziurek co by pasowała) może w końcu zejdzie, bo już chyba ze trzy lata ją sieje i nic.

Kokardka nie umocowana bo nie miałam na to czasu, na potrzeby zdjęcia złapałam spinaczem, ostatecznie będzie nieco mniejsza i po obu stronach rączki. Ma to być taki ozdobny nieco romantyczny koszyczek na kwiatki.

Ponieważ koszyczki zajmują sporo miejsca i powoli brakuje mi pomysłów na ich zagospodarowanie to postanowiłam przerwać produkcję. Mam jeszcze trochę gotowych rurek, więc powstanie coś kwadratowego na kosmetyki. Nie co ze smutkiem,ale wszystko wskazuje na to, że moja przygoda z papierową wikliną dobiega końca :(


12 marca 2013

Wielkanocny koszyczek

Zimna porcelana wciągnęła mnie do tego stopnia, że niemal każdego dnia powstaje kilka kwiatków. Masa za każdym razem wychodzi inna, a taka idealna szybko zastygająca udała się tylko raz.  Lepienie kwiatków jest bardzo przyjemnym zajęciem.
Coś nie na temat piszę :) miałam pokazać mały koszyczek upleciony z myślą o Wielkanocnym stroiku.

 Jedno jajko jest jeszcze nie skończone, ale w zasadzie koszyczek jest gotowy, no może jakąś kokardkę mu dołożę i kilka bazi, ale to już tuż przed samymi świętami.


Różyczki na razie robię niebieskie, różowe i białe, masę barwię cieniami do powiek. Środki niektórych z nich są ze styropianowego jajeczka, ot taki świąteczny akcent :) Trochę blade te zdjęcia, w rzeczywistości kolory nie są aż tak mdłe.

Kolaż pokazujący najnowszą serię kwiatków :)

A na koniec jajko, podoba mi się do tego stopnia, że zasłużyło na indywidualne zdjęcia :)



Na dziś to by było na tyle :) dziękuję za uwagę i zapraszam ponownie :)

7 marca 2013

Kosz po kolana :)

Skręcałam, plotłam i uplotłam :) Po wielu dniach i nocach powstał kosz. Jestem z niego bardzo zadowolona, wymiary 40x30x45cm mniej więcej bo trudno zmierzyć kosz z okrągłymi rogami :)



Jak widać "rączki" ma zrobione na obu bokach, by można było łatwo złapać z każdej strony. Rurek z otworów nie wycinałam bo podoba mi się taka krata.

Środek wyklejony tkaniną. Ponieważ koszyk wyszedł krzywy nie było to łatwe, może kiedyś poprawię :)

Obiektywnie patrząc, koszyk jest koślawy, średnio wykończony. Nie będę się rozpisywać o jego niedoskonałościach i tłumaczyć czemu tak, a nie inaczej wyszło. Wnioski wyciągnęłam, następny powinien być ładniejszy (jeśli jeszcze kiedykolwiek porwę się na takiego kolosa)

 Nie obiektywnie jest to najpiękniejszy koszyk jaki widziałam i jestem z niego bardzo zadowolona :) na razie składam w niego rzeczy do prania, ale pewnie znajdzie wiele zastosowań.

Przy okazji powstały jeszcze dwa maluchy
W okrągłym chyba będzie świąteczna dekoracja (kwiatki już schną, wkrótce pokażę). A kwadratowy powstał w ramach utylizacji odciętych końcówek, no jakoś szkoda mi było wyrzucać rurki już pomalowane, akurat nadały się do oklejenia pudełka po kremie (środek jest wyklejony tym samym papierem co widać na obrzeżach, podklejony tekturką, pudełko jest więc bardzo sztywne).
A swoją drogą, to niezła ściema z tymi pudełkami, niby duże, a w środku schowany tyci słoiczek ustawiony na podwójnym dnie i z góry też przyciśnięty "podwieszanym sufitem".






6 marca 2013

Przygoda z zimną porcelaną i jajkami.

Już się obawiałam, że do mnie Wielkanocne natchnienie nie przyjdzie i kolejny rok będę o starych ozdobach. Jednak przyszło, nie wiem jak długo zostanie, na razie powstały dwa jajka i kilka różyczek, czyli koszyczek powolutku się wypełnia :)




na razie jest tyle, mam nadzieję, że systematycznie będą przybywały nowe jajka i choć jeden zajączek do którego zbieram się już dobre dwa miesiące.

Różyczki robiłam z zimnej porcelany, receptura
jest to dopiero początek mojej przygody z tą masą, i chociaż talentu plastycznego brak, to fajnie mi się z nią pracuje i pewnie coś jeszcze powstanie.  Nie trzymałam się ściśle przepisu do którego jest link, w necie znalazłam jeszcze kilka innych, a mój jest mieszaniną wszystkich.

W przepisie jest wazelina, którą kupiłam dopiero niedawno i jeszcze nie próbowałam. Niebieskie są z terpentyną i mleczkiem do demakijażu- masa bardzo plastyczna, niestety za bardzo się rozlewała,ale po wyschnięciu jest super. Pomarańczowe robiłam z oliwką do ciała, trochę za tłusta, ale ładnie się formowała i szybciej schła. Przypuszczam, że wszystko jest kwestią proporcji i trzeba trochę poeksperymentować. Nie mniej, na pewno jeszcze się pobawię z tą masą i w końcu znajdę recepturę najbardziej mi odpowiadającą.
Wikolu mam sporo, mąki też, w końcu się uda :) mam wazelinę, więc w końcu wypróbuję oryginalny przepis.

A na koniec mały podgląd co się dzieje na szydełku
nie mam zwyczaju pokazywać niedokończonych prac, ale podejrzewam, że tą dokończę dopiero jesienią więc wrzucam fotkę ku pamięci :)

1 marca 2013

Spódniczka.

Jakiś czas temu znalazłam tutaj ten wzór i w końcu coś z niego powstało. Szydełko 3mm.  Efekt końcowy


Robiłam dwa podejścia, na trzecie nie miałam czasu ani ochoty więc musiałam kombinować na bieżąco :) Chociaż zaczęłam wydawało się dobrze, to wzór jakoś tak się rozciągnął, że spódniczka ze mnie spadała i wtedy pomyślałam by zostawić to w formie takiej etoli


 Przymierzyłam na bluzki, swetry, kurtkę i uznałam, że jakieś to mało funkcjonalne. Przespałam się z problemem i kombinowałam dalej i wyszło tak.


 Z kurtką chyba nieźle wygląda? Ma taki trochę bombkowaty kształt, ale nie za mocno.

Do bluzki wygląda średnio, ze względu na nie wykończony pas, pasowałoby trochę szerzej go zrobić i jakiś sznurek wciągnąć bo włóczka się rozciąga i jest obawa, że mogę spódniczkę zgubić :)


Jak myślicie, mogę się w czymś takim ludziom pokazać czy lepiej zostawić w formie etoli?