Obserwatorzy

27 lipca 2014

Koszyki i kwiatki

 Suszki,właściwie to chyba kocanka się to nazywa :) przy otwartym oknie i opuszczonych roletach schną idealnie, a ja mogę cieszyć oczy mnogością ich kolorów. Kwitną jak szalone wystarczy nie tylko na palmę, ale też na bukiety :)






 Koszyki. Moje pierwsze z wyściółkami.
 W kolorze calvadosu
 Szycie wyściółek trochę mnie przerosło. To były  moje pierwsze i ostatnie. Niby prosta rzecz, a jednak trzeba się trochę nakombinować.
 Niebieskie. Bejca hebanowa jest z pewnością jedną z moich ulubionych.


 I ostatni, wykończony ażurem, w kolorze ciemnego mahoniu.  Jeden z nielicznych z plecionym dnem. średnica ok 35cm


Wkrótce moje prace ujrzą światło dzienne, zostaną wystawione na krytyczne oko kupujących, bezlitosne i szczere, aż do bólu komentarze dzieci. A ja w końcu się przekonam, ile jest warte to co robię.

A już wkrótce zapraszam na wielką wyprzedaż!
 

14 lipca 2014

Ze sznurem u szyi......

.........raz pełnym kamieni, a raz kwiatów. Mowa oczywiście o szyi u kosza :)
  Wyplecione jeszcze wiosną, w końcu doczekały się wykończenia. Ich dekoracja dobrze oddaje moje letnie samopoczucie, ale ponarzekam sobie na końcu.
 

 Różyczki z zimnej porcelany.

 Kamienie naturalne nieszlachetne. "Naszyjnik" jest dosyć ciężki, ale bez przesady :) Z tyłu jest rozpinany, więc można sobie pożyczyć :)))))

 ***
Mniej więcej tak się czuję w letnie miesiące. Jakby mi ktoś kamień u szyi przyczepił, nawet jeśli czasami pojawia się radość (kwiaty) to i tak jest ona  czymś zmącona(sznur). A spośród letnich miesięcy najbardziej dokucza mi lipiec. No co ja poradzę, że nie lubię lata. Nie lubię upałów. Jak w lipcu pada to też nie dobrze, bo co to za lato jak leje:) No i w pracy urwanie głowy. Już od marca marzę o jesieni (a ją czuję już w połowie sierpnia :) Pomysł, by jechać na wakacje w upalne kraje, leżeć plackiem, prażyć się w pełnym słońcu jest dla mnie równie niezrozumiały jak fizyka kwantowa.

Jeśli jest wśród Was chociaż jedna osoba, która podobnie jak ja nie przepada za latem niech się ujawni, może choć przez chwilę nie będę się czuła jak dziwak-samotnik :)

Musicie mi wybaczyć, że ostatnio mnie mało  u Was. Po ciężkim dniu sił wystarcza  jedynie na oglądanie Waszych prac, ale komentarz na chwilę obecną zajmuje zbyt dużo czasu. Wszystko powróci do normalności już wkrótce :)


A na koniec dla fanów lata, wstawiam fotkę znad Wisły. Oczywiście odcinek obok Kazimierza Dolnego. Niewątpliwą zaletą mieszkania na lubelszczyźnie jest bliskość takich miejsc :) jeśli ok 1,5godz jazdy samochodem można uznać za bliskość :)

12 lipca 2014

Kwiatki c.d.




 Gerbera miniaturka, jeden z moich najbardziej ulubionych kwiatów. Dostałam ją w doniczce, ale u mnie w domu kwiatki nie chcą rosnąć i wstyd się przyznać, ale nie mam żadnego. Przesadzenie jej do ogródka wyszło jej na dobre i pięknie rośnie, mam nadzieję że będzie cieszyła kwiatami do późnej jesieni.

2 lipca 2014

Kwiatuszki moje.

Kilka fotek z ogródka, tak by blog przestał obrastać kurzem :)
 W tym roku po raz pierwszy sadziłam frezje. Zakwitła różowa i czerwona, zapowiada się jeszcze żółta i chyba biała. Pachną nieziemsko :)
 Bratki miniaturki rozsiały się wszędzie i są nie do wytępienia. Jak widać nawet między kostką im dobrze :)
 Doczekałam w końcu własnej lawendy. Co prawda są tylko dwa krzaczki niezbyt pokaźne, ale za to własne. Może za rok będzie więcej bo wysiane w tym roku zeszły prawie wszystkie .
 Obowiązkowo każdego dnia wącham :) zapach frezji jest moim ulubionym
 A na koniec borówka amerykańska. Owoców ma dużo,  w tym roku drobniejsze ale równie smaczne.