Zamaniło mi się narzuty, takiej prawdziwej patchworkowej, pikowanej, w aplikacje. Szyłam dniami i nocami. Cięłam, zszywałam, klęłam, prułam, zszywałam, a na koniec nauczyłam się pikować :) Genialnie jeszcze nie jest, ale od czegoś trzeba zacząć. Jak uszyję takich narzut ze sto może dojdę do perfekcji.
Następne będą na pewno, ale już raczej nie w tym roku. Nie mam maty, nożyka, stopek do pikowania, więc musiałam sobie radzić bez. Wzór jest w miarę prosty, bałam się, że drobniejszych elementów nie dam rady wyciąć na tyle równo,by potem ułożyły się w całość.
Jestem bardzo z siebie dumna, bo prawie wszystkie kwadraty ładnie się przecinają, i na spodzie jest może ze dwie zmarszczki.
No dobra dość gadania.
Wymiar 150x240cm.
Materiały z odzysku- bawełny bardzo dobrej jakości (wiadomo skąd :)
Ocieplina dosyć gruba na oko tak z 1,5cm miała. A skoro jestem przy ocieplinie, to się poskarżę, na moim końcu świata znalezienie jej jest nie lada zadaniem. Zabrałam ostanie 2,5m ze sklepu! obiegłam wszystkie znane mi sklepy z tkaninami i znalazłam ją w jednym, w dodatku końcówkę.
Taki oto ślimaczek, dość pokaźnych rozmiarów
Pstrokacizna, że aż w oczach się mieni :) Następna będzie spokojniejsza. Chyba, że znowu zamarzą mi się kolory.
Trochę zbliżeń:
pikowane boki
i serduszka
a tu widać całą puchatość, milutka i cieplutka jak kołderka :)
Koniec :)
***
Następny post będzie koszyczkowy. Ciągle mnie u Was mało, ale zapewniam, że z oglądaniem jestem na bieżąco:) Tym bardziej dziękuję, za wszystkie ciepłe słowa i za to, że zaglądacie.
Bardzo fajna! Też mi się taka marzy... ale zszywać te kwadraciki, to już nie moja bajka ;-). Super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja myślałam,ze jestem pracusiem,ale Ty jesteś niesamowita;)Tyle pięknych prac w tak różnych technikach;)Jeśli robiłaś to po raz pierwszy,to tym bardziej podziwiam,bo pracy cała masa,a efekt rewelacyjny;))Ja bym chyba nie miała cierpliwości zrobić patchworkowej poduszeczki;)
OdpowiedzUsuńCzekam na plecionki;)
Piękności, masa pracy, a efekt oszałamiający.
OdpowiedzUsuńPiękne te narzuty, a ile przy nich pracy?!
OdpowiedzUsuńŁał dla mnie śliczna taka kolorowa , zawsze możesz na drugą stronę przełożyć ,,Ale eis napracowałaś ,,
OdpowiedzUsuńSuper narzuta,uwielbiam patchworki,jestem pełna [podziwu dla ogromu cierpliwości:))A'propos ociepliny to ja kupowałam ją przez internet.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :)) Extra :))
OdpowiedzUsuńWoooow robi wrażenie! To raczej nie są moje kolorki, ale widać, że bardzo się napracowałaś, a efekt jest wspaniały!
OdpowiedzUsuńOjej jaka rewelacyjna! Podoba mi się niesamowicie:)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem, pracochłonna ale jak piękna - urocza [ nie wierzę ,że to pierwsze podejście], ale też podoba mi się pomysł na etui do komórki [ zawsze jest problem, jak brakuje kieszeni] pozdrawiam ciepło Dusia
OdpowiedzUsuńPodziwiam i gratuluję cierpliwości ! Super wyszło! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiękna.Co prawda nie przepadam za sercami,ale ta Twoja narzuta robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńO rety!Zdolniacho kochana!narzuta wyszła rewelacyjnie!Ja też nie mam specjalnego sprzętu do szycia takich rzeczy,ale daję radę....piękna narzuta,pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo efektowna narzuta :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam patchwork!!!Świetna robota!!!
OdpowiedzUsuń