Obserwatorzy

12 marca 2014

Wytęsknione, wyczekane.....

w końcu dotarły :) mowa oczywiście o zamówieniu, o którym ostatnio pisałam. Szydełka szczęśliwie dotarły, ale co się nadenerwowałam to moje.

Moja kolekcja znacznie się rozrosła. Ponieważ tunezyjskie są długie, będę musiała uszyć im jakiś pokrowiec. Już samo posiadanie szydełek wprawia mnie w dobry nastrój, lubię je oglądać, dobierać do nich włóczki i wzory, a jeszcze bardziej lubię nimi pracować :)
Oto moje małe radości:)
Te w pokrowcu to cała kolekcja zwykłych, nie mogę się oprzeć by co jakiś czas nie dokupić nowego :) Chociaż moim ulubionym jest szydełko 3mm, pasuje mi do większości posiadanych nitek i dobrze mi się nim robi, nie umiem tego wyjaśnić, ale akurat to najlepiej leży mi w dłoni i chyba podświadomie dobieram wzory pod to konkretne szydełko. Już nie mogę się doczekać, aż wypróbuję te nowe z zawleczką na końcu.

Te różowe  z żyłką to tunezyjskie, zamówione w e-dziewiarce, przyszły już dwa tyg temu i zdążyłam je wypróbować. Fajne są :) Mówię Wam szydełko z żyłką to super sprawa! Właśnie przy ich użyciu udało mi się zmajstrować czapkę. Robiłam ją na okrągło techniką knookingu. Czapka ta ma wiele wad wynikających także z zastosowania techniki, ale jak ją zrobiłam to poczułam, że mogę wszystko :)
Spójrzcie, splot jak na drutach, ponieważ przerabiałam na okrągło więc wychodziły tylko prawe oczka. Zakończona zwykłym szydełkiem bo na żyłce się nie da robić małych obwodów.  W wielkim skrócie robota wygląda tak, że robimy szydełkiem z żyłką, ale tak jak na drutach. Rolę drugiego drutu pełni właśnie żyłka. Z mojego opisu pewnie zagmatwane, ale w użyciu niezwykle proste i przyjemne, kto zainteresowany niech zapyta wuja google o knooking.

Te szydełka z uszkiem na końcu służą właśnie do knookingu, przez uszko przewleka się nitkę. To, że tak samo może działać szydełko z żyłką odkryłam dopiero jak zobaczyłam te żylaste na własne oczy. Ale jak to mówią od przybytku głowa nie boli :)

***
Wiosna przyszła. Coraz więcej kwitnie, coraz więcej brzęczy, coraz bardziej zielono. Jak tylko pokonam wiosenne przesilenie to zacznę się cieszyć :)





4 komentarze:

  1. Fajnie, że wszystko skończyło się dobrze i masz już te szydełka.
    Bardzo ciekawe to co piszesz. Nie bardzo umiem sobie wyobrazić takie dzierganie, ale jak widać wiesz co piszesz skoro czapka powstała :)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe nie powiem przeczytałam tego posta z dużym zainteresowaniem !!!Fajna czapa wyszła!!!:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. ale ciekawostki :)) fajnie że masz swoje cudeńka :)

    Witaj. Zapraszam Cię do mnie na blog i do grona obserwatorów. Jeszcze kilka osób brakuje do 100 i ruszam z przydasiowym candy. Pozdrawiam Serdecznie !

    http://lesia-rekodzielo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię jak ktoś tak się cieszy jak Ty, bo sama lubię się tak cieszyć! Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowo :)