Obserwatorzy

17 stycznia 2017

Kalendarz adwentowy

Zaczęłam jeszcze w listopadzie z nadzieją, że do świąt zdążę. Jest połowa stycznia, a kalendarz ciągle kalendarza nie przypomina. Najtrudniejsze już za mną. Obrazek powstał, w bólach i mękach, ale jest.
Kupiłam gotowy zestaw, była w nim mulina Madeira, o zgrozo nigdy więcej. Tak plączącej się nitki nie miałam w ręku od początku mojej hafciarskiej przygody, a trwa ona już grubo ponad dekadę. Myślałam, że DMC się plącze, ale to co przeszłam z madeirą to prawdziwy koszmar. Supełki powstawały niemal za każdym razem jak tylko przeciągnęłam nitkę. Po raz kolejny przekonałam się, że nie ma to jak stara sprawdzona Ariadna. Mówcie co chcecie, ale nikt i nic mnie nie przekona o wyższości powyższych marek nad ariadną.
Koniec narzekania. Czas pokazać co powstało.
Tak się zaczęło i już tu miałam ochotę wyrzucić te nici do kosza. Może to wina małej bobinki na którą były nawinięte i się plątały przez te załamania. Nie wiem.
 A tu się zaplątało zdjęcie świątecznej dekoracji. Kupiłam takie serduszkowe lampki, wiszą w towarzystwie szydełkowych bombek mojej roboty. Lampki tak bardzo mi się podobają, że do tej pory wiszą na ścianie. Serduszka są sznurkowe, coś jak słynne cotton balls.
 A tu już zimowa wioska. Prawda, że urzekający widok?

 Całość niemożliwie wygnieciona. ale na tamborku była od listopada więc nie ma się co dziwić.
Trzeba jeszcze wyhaftować cyferki, dlatego jeszcze go nie prasuję. Do oprawy są takie fajne wieszaki z serduszkami, a do powieszenia woreczków obręcze, które trzeba przyszyć. No i woreczki muszę jakieś zmajstrować. Na razie mam tak dość tego haftu, że nie chce mi się już przy nim robić nic. Do adwentu jest jeszcze sporo czasu tym razem powinnam zdążyć z wykończeniem.


A tak poza tym to mam dość robótek wszelakich. Przestało mnie to kręcić. Przeglądam wzory hafciarskie, patrzę na stos rurek do wyplatania, kosz z włóczkami i mam ochotę to wszystko wynieść na strych. No może jeszcze szydełko do mnie przemawia.
Do blogowania też tracę serce, ale to wina blogera bo chociaż do obserwacji dodaję masę nowych blogów to i tak się nie wyświetlają na liście i potem nie mogę ich odnaleźć. Miałby być optymistyczny post o końcu haftu, a wyszło jakoś ponuro. Może to wina wczorajszego depresyjnego poniedziałku:)




12 komentarzy:

  1. Haft bardzo ładny, malownicza kraina, ale zdaje sobie sprawę jaki pracochłonny.Nigdy nie próbowałam haftować Madeirą i teraz już nie będę się za nią. Z muliny jednak wolę DMC, jak biorę ją do ręki mam wrażenie,że mam w ręku kawałek luksusu. A kordonek Ariadny, bo dobry i nasz polski. Ja tak miałam z robótkami wszelakimi w listopadzie i grudniu. Nic, dosłownie nic mi nie szło, nie miałam kompletnie ochoty. Czytałam. Zrobiłam sobie przerwę od robótek. A w styczniu zaczęłam z lepszą energią. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Haft robi wrażenie! Mocno się napracowałaś nic dziwnego, że już nie masz ochoty na haftowanie;))

    Też mam czasami takie "odrzuty" od tego co lubię robić;))) W zeszłym roku np. bardzo mało czytałam, choć tak bardzo to lubię. Czasem po prostu jest czegoś przesyt i tyle.

    Oby szybko minęło;))

    OdpowiedzUsuń
  3. No podobno poniedziałek był takim depresyjnym dniem ;) Czasem trzeba chwile odpocząć od wszelakich robótek ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem trzeba odpocząć i poczekać aż wróci głód pracy twórczej. Nie martw się, nic sie nie dzieje bez powodu. A obrazek jest przecudny. Do Adwentu zdążysz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana, jestem pod wielkim wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bajecznie wygląda ta wioska zimowa, piękna!!! Pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe prace, chyba powrócę do haftowania! Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny ten kalendarz będzie, lubię ogromnie takie widoczki!Pozdrawiam z życzeniami ochoczego wyszywanka!

    OdpowiedzUsuń
  9. ależ cudowny hafy! ta zimowa wioska jest urzekająca

    OdpowiedzUsuń
  10. Oniemiałam, takie cudo !! Sercem pozdrawiam i podziwiam talent<3

    OdpowiedzUsuń
  11. Wioska czarowna, a jeśli chodzi o minorowy nastrój, to wierzę, że to tylko stan przejściowy i wkrótce, z wiosną zapałasz optymizmem i chęcią do dalszych twórczych działań :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowo :)