Obserwatorzy

25 lutego 2012

Z ostatniej chwili

WIOSNA PRZYSZŁA!!!!!!!!!!!
Dwa niezbite dowody dla niedowiarków:
1.moje koty zaczynają się  lenić (linieć?) co oznacza kocie futro jest wszędzie - kto ma kota ten wie co to znaczy :)
2.pierwsze wiosenne kwiatki powystawiały już listki na powierzchnię 

 Zdjęcie robione dziś w moim ogródku, a raczej jego resztkach bo systematycznie powiększam trawnik :) jestem fanką ogródków ale cudzych :)

Wobec powyższych dowodów nie pozostaje nic innego jak fakt nadejścia wiosny przyjąć do wiadomości i zaakceptować !

A ja ciągle tkwię w  zimowym hafcie i włóczkowej pelerynce. Trzymajcie kciuki bym je szybko skończyła bo już mi się marzą szydełkowe pisanki i koszyczki .

Miłego weekendu :)

23 lutego 2012

No to Wam teraz pokażę !

To miał być post monetarno-historyczny. Ale odwiedził mnie listonosz i o historii będzie  na końcu.

Otóż mój wyśniony wymarzony naszyjnik jest mój!
Nawet średniej urody sweterku prezentuje się doskonale :) Jest piękny, jestem zachwycona tym jak został wykonany i jak ładnie się układa. Kolory wybrane przeze mnie więc nawet nie będę dodawać, że są idealnie moje:)
Żeby Was jeszcze bardziej wprawić w stan zachwytu pokażę co do naszyjnika było dołączone

 te cudne niebieskie kwiatuszki to kolczyki, niezwykle wiosenne i radosne. I woreczek pełen koralików cekinów i innych przydasiów, które obecnie są głównym obiektem westchnień moich :)

Wszystko to dostałam od Justyny, jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za takie piękne prezenty. Dla tych z Was, które skręca z zazdrości na widok takiego naszyjnika mam dobrą wiadomość Justyna organizuje candy, wystarczy odrobina szczęścia i też możecie taki mieć :)

 
***
A teraz przejdę do głównego tematu, który tu mnie sprowadził w ten deszczowy dzień. Dostałam stare brzydkie lekko nadgryzione zębem czasu pudełko po herbacie. Nie miałam kwadratowego i jakoś tak szkoda było wyrzucić więc oczyściłam, pomalowałam i wygląda tak:

 W środku wyklejone czerwonym zamszem widocznym na zdjęciu niżej, boki mają ten sam wzór tylko są jaśniejsze bo oklejałam na białym tle. Gdzieś wcięło mi to zdjęcie co było to widać.

Prawdziwy skarb ukrywał się jednak w środku pudełka. Były to stare monety z różnych krajów : Anglia, Niemcy, Francja, Dania, Szwecja, Norwegia, jedna nawet  z Australii się zapodziała. Wszystkie to monety obiegowe więc nie posiadają wartości kolekcjonerskiej. Pochodzą głównie z czasów obu wojen światowych, ale także lat wcześniejszych. najstarsze są datowane na 1892 i 1894 r. Zbieranie monet zawsze wydawało mi się nudne, ale kiedy trzyma się w ręku kawałek historii to pogląd ten zupełnie się zmienia. Spędziłam długie godziny szukając informacji, czemu moneta wygląda tak a nie inaczej,czemu jest na niej taki a nie inny król, wyobrażałam sobie do kogo mogła należeć , za co nią płacono itd. Nie jestem jakąś specjalną miłośniczką historii, monety zainteresowały mnie głównie dlatego, że są ładne :) i takie inne niż nasze :)  Niesamowite, że taki powszedni przedmiot może nieść ze sobą tyle emocji. Będąc za granicą  i płacąc waluta danego kraju nie zwraca się na to uwagi, monety zawsze oglądałam tylko po to by sprawdzić nominał :) Najwięcej emocji wywołują pieniążki z roku 1939 kiedy widzę tą datę, od razu mam przed oczami ogrom ludzkiego cierpienia.
Pieniądz zawsze był przy człowieku i był świadkiem różnych scen, ciekawe co widziały te moje?


Znowu się rozpisałam. A tu jeszcze muszę pochwalić się znaleziskiem, którym jestem zachwycona najbardziej. Są to guziki z herbem Danii :)  Pochodzą od mundurów i są po prostu piękne :) Kiedy pierwszy raz zobaczyłam duńskie monety śmiałam się, że to jakaś kolekcja walentynkowa bo mają na sobie serduszko. Ale teraz już wiem, że se serduszka mają także w herbie. Tak czy inaczej guziki podobają mi się bardzo! O czym myślę gdy na nie patrzę napiszę może innym razem bo i tak już długo jest.

 
Na koniec tak szybciutko jeszcze pokazuję metalowe pudełeczko, zdobione w różyczki, w środku jest też oklejone czerwonym zamszem. Jest to moja ulubiona szkatułka mam ją już dłuższy czas i ciągle lubię tak samo :)

Koniec na dziś! 
gratuluję wytrwałości tym co przebrnęli przez całość :)

20 lutego 2012

Moherowa pelerynka

Nareszcie udało się dokończyć. Zaczynałam mając jeden motek niebieskiego moheru, cel był taki by przestał zalegać bezużyteczny. Wystarczyło na kołnierzyk :( udało mi się odnaleźć mały kłębuszek szarego więc dorobiłam kolejne rzędy i od tego momentu zakochałam się w tej pelerynce. Moher jest wspaniały miękki gorący przytulny puchaty...w ogóle och! i ach! :) Myślałam, że będę musiała się zadowolić takim kołnierzykiem tylko do ramion, ale wtedy moja mama odnalazła szaliki i czapki (o dziwo żadnego beretu :) i spruła. Tym sposobem pelerynka została dokończona. Tzn. ma długość odpowiednią dla mnie bo wzoru zostało jeszcze 17 rzędów, ale wtedy to chyba bym do kostek ją miała. Zostało mi jeszcze trochę niebieskiego na kwiatki i dwa małe motki białe- na pewno coś z nich zrobię. Wzór został przewidziany na jakąś cieńszą włóczkę, ja robiłam szydełkiem nr 6. Tu zdradzę, że zaczęłam ten sam wzór inną włóczką szydełkiem nr 2 to wychodzi za małe. czyli ze skrajności w skrajność :)

Pamiętacie modę na moherowe berety i czapki, które musiały być uczesane wręcz zmechacone ? śmiesznie to wyglądało, a wyobraźcie sobie jak tragicznie pruję się taką wyczesaną czapę!Moja pelerynka pozostanie gładka.

Zdjęcia jak zawsze musiałam zrobić sama, jakieś ładniejsze może uda się zrobić przy okazji wiosennego spaceru.
 Tu na łokciu widać dziurę, która zostanie załatana kwiatkiem widocznym zresztą na zdjęciu :) jeszcze 5 muszę takich zrobić - zaplanowałam jeden dziennie bo jakoś męczą mnie te kwiatki.

 Tu w wersji "małej niebieskiej" :) jakby wzór robić na okrągło to powstanie taka zgrabniutka sukieneczka, albo spódnica.
 Tu wyraźniej widać kwiatuszka i niezałataną dziurę. Przy cieńszej włóczce dziury są odpowiednie i nie rzucają się tak w oczy.
A tu trochę widać wzór. W całości pokażę go na tej mniejszej którą mam zamiar dokończyć jeszcze przed wiosną. Tamten na pewno będzie w całości no i mniejszy przez co ładniej wygląda. W tle widać moją ścianę. Gdyby ktoś miał wątpliwości pozostałe 3 są równie kolorowe :) Złośliwi twierdzą, że moje ściany są równie pstre jak to co mam w głowie :) ale co ja poradzę, że po latach eksperymentów i przemalowywania pokoju nawet kilka razy w roku dopiero w takiej pstrokaciźnie odnalazłam spokój ducha i wewnętrzne szczęście. Nie malowane już 4 lata i ciągle mi się podoba :)

***
Dziękuję za wsparcie drutowe. Po obejrzeniu odnalezionych w sieci wzorów, nauk, siedzeniu przez dwa wieczory z drutami i testowaniu co mogłabym gdybym umiała postanowiłam zacząć szalik. Po kilkunastu rzędach sprułam. Palce mi kostniały, cierpliwości brakowało, druty idą w odstawkę do jesieni, kiedy będę miała więcej czasu. Kamizelka marzy mi się nadal, ale chyba zlecę komuś jej wykonanie, bo sama to jeszcze dłuuugo nie podejmę się jej wykonania. Szydełko bardziej mi leży i jakoś chętniej ze mną współpracuje, ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia.

Miałam pokazać jeszcze koci hafcik,ale post wyszedł i tak długi więc innym razem.

18 lutego 2012

Pękam z dumy :)

Całkowicie przypadkiem znalazłam szalik, który zrobiłam w szkole podstawowej (ładnych kilkanaście lat temu) na zajęciach prac technicznych (chyba jakoś tak to się wtedy nazywało). I nagle patrzę a w szufladzie leżą druty nie używane też od lat kilkunastu . Musiałam spróbować czy cokolwiek jeszcze pamiętam.
Pamiętam!!! :))))
Tylko popatrzcie:

 Oczka lewe, oczka prawe, ujmowanie i dodawanie :) chociaż z tym dodawaniem to nie jestem pewna czy dobrze to zrobiłam. Próbowałam też zrobić warkocz, ale zamiast niego wychodził tylko garb, muszę spróbować wg jakiejś dokładniejszej instrukcji.  I muszę jeszcze popracować nad tym, by oczka nie były tak ciasne. Mam druty nr 4, a włóczka jest idealna do szydełka nr 6. Czy to znaczy, że mam za małe druty?

Myślicie, że taka podstawowa wiedza wystarczy, by spróbować zrobić kamizelkę? A może porywam się z motyką na słońce i póki co powinnam zostać przy szalikach ?
A to już dwa kłębuszki w sumie blisko 400g włóczki (45% akryl, 44% polyester, 11% Uld-to chyba wełna) spisałam  z metki. Włóczkę kupiłam za z 1zł( słownie:jeden złoty! ) w postaci swetra :) pół dnia prułam i  uzyskałam wielki kłębek o obwodzie 60cm - tyle co modelka ma w pasie! wysokości ok 20cm i wadze 380g. Sweterek był jak nowy, metka nawet nie sprana, więc i włóczka jest piękna i wygląda na ciepłą.

Och jak mi się marzy kamizelka właśnie z niej ...

16 lutego 2012

uszyłam.

Chusteczniki  na chusteczki w paczkach klasycznych i na te mini.

Ten z czarnym jest nie o tyle niezwykły, że pod kamyczkiem (przyszytym i przyklejonym) jest rzep, otwiera się tak jak np portfelik. Dzięki takiemu zabiegowi o wiele łatwiej wyjmuje się chusteczki niż z tych tradycyjnych. A kamyk jest wyjątkowo piękny, bo nie dość że ma ciekawą barwę różnych odcieni brązu to jeszcze ładnie połyskuje w słońcu.

Powstał kolejny kot do powieszenia, który za pewne w bliżej nie określonej przyszłości powędruje do jednej z Was.
 Przydałaby się funkcja obracania zdjęć, bo zapomniałam przed wrzuceniem.

Powstała też poduszka z kotem, hafcik w końcu doczekał się oprawy :)

Z tyłu bez zamka, na zakładkę, przed rozchodzeniem się ma zabezpieczać kokardka  z pętelką :)

Poduszka powinna na dniach dotrzeć do adresatki. w sumie to nie powinnam chyba jeszcze jej pokazywać, ale jakiś wewnętrzny głos kazał mi to zrobić już natychmiast :)  Chustecznik razem z serduszkami poczta niesie już 3 tydz i zaczynam wątpić czy kiedykolwiek dojdzie. Był to pierwszy i ostatni raz kiedy wysłałam cokolwiek zwykłym listem.

***
Dziękuję za wszystkie komentarze pod zrzędliwym postem. Za wszystkie życzenia i miłe słowa. Cieszę się, że myślimy podobnie i że w tym zabieganym świecie macie czas na czytanie takich wywodów :)

Wkrótce pokażę coś szydełkowe, no dobra zdradzę że będzie to coś z moheru :) Na kanwie w ramach przerywnika powstaje świąteczny obrazek, nie mam zwyczaju pokazywać w trakcie więc i ten zobaczycie ukończony, jak nic się nie wydarzy to za jakieś dwa tyg.

10 lutego 2012

Zrzędliwy post rocznicowy bez obrazków

Dokładnie rok temu odnalazłam swoje miejsce w sieci i ukazał się pierwszy powitalny wpis na tym blogu. Miałam tu pokazywać swoje hafty i dekoracje powstające z niczego. Czas zweryfikował te plany. Przez ten rok odkryłam setki blogów o różnej tematyce, które stały się inspiracją do próbowania nowych rzeczy.

I tak próbowałam:
  1. papierowej wikliny - ale brakuje mi cierpliwości do skręcania rurek, 
  2. sutaszu - polubiłam i do tej pory czasem jakiś drobiazg uda mi się sklecić
  3. patchworku - myślałam, że to będzie to w czym poczuję się najlepiej , zafascynowana pięknymi kolorami, układami spróbowałam i ... nie kręci mnie to :( tnąc dobry kawałek materiału na części tylko po to by go potem pozszywać czuję się jak wandal jakiś :) Nie mam też tego całego osprzętowania do równego cięcia i mierzenia tych wszystkich fragmentów, a bez tego jest trochę trudniej. Nie zmienia to jednak faktu, że prace patchworkowe nadal bardzo mi się podobają. Postanowiłam pozostać przy podziwianiu
  4. szycie - w moim wypadku chyba bardziej zszywania :)  oprócz prostego skracania, poszerzania, zwężania, łatania ubrań więcej nie potrafię przy odzieży zrobić nic. Rzeczy dekoracyjno użyteczne typu podkładki, poduszki, kosmetyczki itp wychodzą mi znacznie lepiej
  5. haft płaski- całkiem nie dawno poczyniłam pierwsze kroki w tej dziedzinie, spodobało mi się średnio, ale zamierzam intensywnie ćwiczyć następnej zimy. Bo to co można nim wyczarować podoba mi się strasznie!
  6. frywolitka igłowa- nauczyłam się robić podstawowy łańcuszek :) nie kumam schematów, ale poćwiczę jak tylko kupię igłę bo na tej zwykłej to nie bardzo można cokolwiek zrobić. 
  7. decupage- lubię, idealna technika na lato, mistrzynią nie jestem, ale na własny użytek potrafię sobie co nie co ozdobić. Mam też trochę dziwne upodobania bo nie lubię spękań, wszyscy się nimi zachwycają, a do mnie jakoś to nie przemawia. Może dlatego, że efekt popękanej farby swojego czasu miałam prawdziwy w znacznych ilościach.  Lubię za to cieniowania ale nie umiem ich robić- jeszcze :)
Z rzeczy ważniejszych byłoby chyba na tyle. 

Najważniejszą zaletą prowadzenia bloga okazała się znajomość z szydełkiem. Okazało się moją pasją, uzależnieniem, antydepresantem no odkąd zrobiłam pierwszy słupek to życia bez niego sobie nie wyobrażam :) Jeszcze dużo z tego tematu nie próbował robić, ale to tylko kwestia czasu.

Haft krzyżykowy jako to co popchnęło mnie do założenia bloga jest moim hobby traktowanym na równi z szydełkiem. Ale wymaga on więcej czasu, pieniędzy, no i cierpliwości. Za to efekty wynagradzają wszystko.

Muszę przyznać, że blog niemal zupełnie zabił we mnie radosną twórczość własną. Wszystko co robię pochodzi ze schematów ściąganych z sieci lub gazet. Jest odwzorowaniem czyjegoś pomysłu, co prawda po swojemu, według własnych możliwości z użyciem często innych materiałów ale najczęściej w tle jest czyjś pierwowzór, będący inspiracją.

Piszę, że prawie niemal zupełnie bo jednak gdzieś tli się we mnie jeszcze ten mały majsterkowicz, który robi ozdoby z pustaka, pojemniczki z patyczków, kosmetyczki z ceraty, ogrodowe kolumienki itp. Ten mały majsterkowicz ujawnia się najczęściej latem, kiedy nie mam czasu na siedzenie na necie, na siedzenie z igłą. i inne wymagające skupienia robótki.

Lubię robić różne rzeczy, ciągle poszukuję nowych technik. Lubię robótki przeplatać tzn jeśli zrobiłam coś na szydełku to następny będzie haft, nie umiem robić dwóch rzeczy naraz a już na pewno nigdy nie zaczynam dwóch robótek z jednej techniki.

Chyba dość tego podsumowania. Jeszcze tylko kilka uwag technicznych.
Prowadzenie bloga jest dla mnie fajną przygodą, zabawą, okazją do poznania ciekawych ludzi i ich genialnych prac. Uważam, że wszystkie blogi które widziałam są niezwykłe, oczywiście są takie które mogę nazwać swoimi ulubionymi :) ale na wszystkie zaglądam chętnie bo są dla mnie inspiracją, są wyjątkowe bo nawet ten sam haft u każdego jest inny. Czasem patrzę na coś i podziwiam przez kilka dni, wiem że sama tak nie umiem zrobić. Czasem podziwiam i czuję że natychmiast muszę zrobić podobne. Różnie wychodzi :)

Jak wszystkich cieszą mnie komentarze. Ale nie obrażam się jeśli ktoś tylko popatrzy i pójdzie. Wiem, że nie zawsze chce się coś napisać. Nie stosuję zasady oko za oko. Jak mi się coś podoba to piszę, nawet jeśli ktoś do mnie nie zagląda. Z reguły jeśli już na jakiś blog weszłam to staram się po sobie słowo zostawić, trochę przeszkadzają te kody co trzeba przepisywać i często przy wolno działającym necie rezygnuję z zostawienia śladu. 

Candy i inne zabawy. Candy lubię, zapisuję się na nieliczne, głównie z czystego lenistwa bo nie chce mi się wstawiać tych banerków (jak net się buntuje i chodzi wolno to utrapienie prawdziwe), nie wierzę też że z ponad setki osób szczęście dotknie właśnie mnie, głównie wybieram te candy gdzie nagroda mi się przyda. Uważam, że tak jest sprawiedliwiej i wobec osoby dającej  i osób biorących udział w losowaniu. No bo po co mi np kolczyki skoro nie noszę, jak wiem że ktoś wygra i będzie się cieszył i nosił je z dumą robiąc reklamę :) Kolczyki wygrałam kiedyś przypadkiem, na samym początku jak tylko założyłam bloga, podarowałam kuzynce, bardzo jej się podobały.
Nie przyjmuję wyróżnień, bo jakoś tak nie kumam sensu ich działania. Są miłe, ale za wyższą formę uznania uważam komentarz.
Inne zabawy. To zależy od humoru i szybkości neta. Bo głównie te zabawy opierają się na wstawianiu linków do innych blogów, a jak działa wolno to szału dostaję i zabawa przestaje być zabawna :)
Przyjemność ogromną sprawia mi obdarowywanie innych. Lubię rozsyłać swoje drobiazgi wiedząc, że komuś się spodobały. Niedługo pewnie pomyślę o rocznicowym candy.

Podsumowania techniczne: 109 postów, ponad 800 komentarzy, prawie 15000 wejść z całego świata. Dla mnie są to bardzo duże i cenne liczby. Nie myślałam, że aż taki sukces odniesie mój blog.

Czego sobie życzę na kolejny rok? Tłumu obserwujących, kolejnych setek komentarzy, weny twórczej,  opanowania chociażby jednej z dziedzin tak do perfekcji, że bardziej perfekcyjnie się nie da :) fajnie by też było gdyby hobby zaczęło na siebie zarabiać, ale na odwagę wystawienia czegokolwiek na sprzedaż jeszcze muszę trochę poczekać.

Post zrobił się długi i nudny zgodnie z tytułem :)   Pora by go zakończyć. Na koniec dodam to co najważniejsze.

Dziękuję wszystkim za ten wspólny rok! Dziękuję za każde pozostawione słowo, za to że mogę do Was zaglądać i podziwiać i uczyć się od Was. 
 

8 lutego 2012

Kolejna chusta i ulubione seriale

Zanim przejdę do rzeczy pokażę pokrowiec jaki uszyłam na maszynę. Moja maszyna dużo czasu spędza w pokrowcu, więc niech chociaż ładnie wygląda :) Prosty, skromny, z założenia ma być praktyczny a nie ozdobny, wymuszony potrzebą. Żeby nie był całkiem nudny jest w kratkę.
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to genialne dzieło, ale na moje patchworkowe umiejętności takie w sam raz :)

A teraz czas na chustę. Wzór ten sam co tej szarej pokazywanej niedawno. Ta jest bladożółta, na życzenie mojej mamy. Krótsze boki mają po 1,5m, dłuższy coś koło 2m.
Jak się kliknie to zdjęcie powinno się powiększyć. Takie moje niedawne odkrycie :))

W przygotowaniu kolejna chusta, tym razem już inna. Zaczęty zimowy haft. I ciągle poszukuję wzoru na czapkę na szydełku tylko taką, żeby nie była dziurawa, wzór czytelny, i żeby nie wyglądała jak garnek. Jak ktoś widział będę wdzięczne za namiar:)

Jeszcze jedno. W ostatnim czasie dostałam dwa wyróżnienia.Bardzo Wam dziękuję cieszę się, że blog się podoba, ale konsekwentnie ich nie przyjmuję, zdecydowanie wolę komentarze. A blogi które obserwuję wszystkie są niezwykłe.

***
Dostałam od Musty zaproszenie do zabawy. Zabawa już jakiś czas krąży więc o co chodzi każdy wie:) O serialach pisałam jakiś czas temu, ale jest to przyjemny temat więc pokuszę się o zestawienie.
Moje ulubione to:
Gotowe na wszystko
Barwy szczęścia
i w zasadzie to tyle, oprócz nich czasem oglądam Hotel 52, Szpilki na Giewoncie, Kryminalne zagadki.

Zasady zabawy:

1. Opublikuj logo zabawy na swoim blogu
2. Napisz kto Cię zaprosił do zabawy.
3. Zaproś co najmniej 5 osób prowadzących blog.
4. Wymień (i opisz) swoje ulubione seriale.
 
Do zabawy zapraszam:
Beatę - Kolorowe niteczki
Grodzię - Kuźnia upominków
Jolajkę - Moje dłubaninki
Elę Robótki Eli

Jak nie brałyście udziału a macie ochotę to zapraszam:)