Dwa malutkie hafciki docelowo mają zdobić okładki na notesy.
Smerfowy domek. Smerfy były moją ulubioną dobranocką z dzieciństwa. Do dziś zdarza mi się nucić piosenkę, którą bajka się zaczynała.
Byczek był jednym z tych wzorków, które krzyczą "wyhaftuj mnie" jak tylko go zobaczyłam wiedziałam, że muszę go zrobić. Patrząc na niego przypomina się wierszyk
"czarna krowa w kropki bordo, gryzła trawę kręcąc mordą"
chociaż ostatnie słowo chyba powinnam wykropkować, w dzisiejszych czasach krowy mają pyszczki:) a ich dawna nazwa uważana jest chyba za obraźliwą. O świni chyba też nie wypada powiedzieć, że ma ryj, co najwyżej ryjek:)
***
Stempelki z poprzedniego posta ciągle szukają nowego właściciela.
słodkie są te hafciki
OdpowiedzUsuńOba świetne ten z krówką jest czaderski .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Obydwa fajne ale byczek bardziej do mnie przemawia:))
OdpowiedzUsuńByczek jest the best!
OdpowiedzUsuńHafty uwielbiam , więc dla mnie są superanckie pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńŚwietne te hafciki - takie wesołe, no i wspomnieniowe:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Milusie hafciki!
OdpowiedzUsuńUrocze hafciki, będą zdobiły śliczne notesiki! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTakie małe hafciki są bardzo urokliwe :).
OdpowiedzUsuńTeż lubiłam smerfy. Zresztą i teraz zdarza mi się ta bajkę obejrzeć z siostrzenicami :).
Określenia "buziek" zwierzątek rzeczywiście wulgarne ale patrząc na słowa w jakich tych czasach się używa, to wydają się wręcz "miłymi" zdrobnieniami ...