Obserwatorzy

23 października 2016

Koc szydełkowy

Zaczęłam go robić jeszcze latem, zapatrzona w ptaszki na jabłonce i zajęta kotem na kolanach nawet nie zauważyłam kiedy łańcuszek początkowych oczek wyszedł zbyt długi. Gdzieś w okolicach czwartego rzędu  zorientowałam się, że mam dwa wyjścia albo pasy będą pionowe, albo pruję i zaczynam od początku. Lenistwo zwyciężyło i pasy zostały pionowe. Miałam nawet ambitne plany, by zrobić koc kwadratowy i wtedy ułożenie pasów będzie bez znaczenia, ale tym razem zwyciężył rozsądek, ponad dwumetrowy koc jest zdecydowanie za duży na moje potrzeby.

Tym sposobem dziś mogę Wam zaprezentować wreszcie skończony kocyk.
Wymiary 2,2x1,5m.
Włóczka miękka i przyjemna, pochodzi z moich nieoznakowanych zapasów, jakiś akryl z domieszką wełny.
Wzór gwiazdek znalazłam gdzieś w sieci, niestety nie pamiętam gdzie. Same słupki więc wzór prosty, przyjemny i w miarę szybko się robi. 



W rzeczywistości kolory są cieplejsze, to co wygląda na czarny pas to ciemny brąz, a biel nie jest śnieżna tylko taka trochę mleczna. Jak robiłam fotki było ponuro, nowych nie mam jak zrobić bo koc nie należy już do mnie.


9 października 2016

Łzawica. Dynie

 Z łzawicy oprócz różańców można też robić biżuterię. Niestety nie mam do tego daru i moja twórczość w tym zakresie kończy się na nawleczeniu łez na żyłkę. Musicie jednak przyznać, że te ziarenka wyglądają interesująco i w rękach kogoś kto potrafi biżuterię robić mogłoby powstać coś fajnego.


Nadszedł czas na zbiór dyni. Uwielbiam dynie pod każdą postacią, na słodko i słono, gotowane i pieczone, w formie puree i zupy, jednym słowem dynia w moim domu być musi. W tym roku po raz pierwszy mam muscat de provence, jest to dynia makaronowa, pięknie pachnie melonem, na surowo nawet smakuje jak melon. Słodka o cudownym intensywnym kolorze.

 Hokkaido, tu nie ma co się rozpisywać. Pyszna i tyle. Gotuję mieszam z masłem, czasami z ziołami i jem, aż zobaczę dno garnka:)
 I jeszcze raz muscat, kwintesencja dyniowego piękna.